PIP prowadzi postępowanie w sprawie tragicznego wypadku w Antoniowie
Państwowa Inspekcja Pracy jest już w Antoniowie, gdzie przed południem podczas wycinki drzew zginął 27-letni mężczyzna. Potwierdzają się wstępne ustalenia, że drzewo przewróciło się na linię wysokiego napięcia.
- Najprawdopodobniej powstał łuk elektryczny, świadczy o tym spalona pilarka spalinowa - mówi Tomasz Krzemienowski, zastępca okręgowego inspektora pracy do spraw nadzoru.
- Inspektor pracy czeka na możliwość dokonania bezpośrednich oględzin. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna został porażony łukiem elektrycznym. Inspektor widział już pilarkę, jest ona całkowicie stopiona -dodaje Tomasz Krzemienowski. - Świadczy to o bardzo wysokiej temperaturze. Drzewo oprało się na linię o mocy prądu 110 kV. Jest to sieć najwyższych napięć. Dodam, że prowadząc działalność gospodarczą należy zachować ostrożność i obowiązujące przepisy. Za szybko jest mówić o jakiejkolwiek winie – zaznacza Krzemienowski.
Mężczyzna najprawdopodobniej prowadził jednoosobową działalność gospodarczą.
- Jest to sprawdzane przez naszego inspektora - mówi Tomasz Krzemienowski.
Światkiem wypadku miał być brat ofiary, który pomagał w pracach. Na razie nie wiadomo czy był zatrudniony. Policja nie wpuszcza na teren wypadku, bowiem nadal istnieje zagrożenie życia. Zwisają tam linie wysokiego napięcia. Oględziny mogą potrwać nawet do jutrzejszego poranka.
Krzemienowski dodaje, że jednoosobowe działalności gospodarcze są powszechne wśród osób zajmujących się wycinką drzew. – Najczęściej działają oni na zlecenie innych firm – dodaje inspektor.
- Inspektor pracy czeka na możliwość dokonania bezpośrednich oględzin. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna został porażony łukiem elektrycznym. Inspektor widział już pilarkę, jest ona całkowicie stopiona -dodaje Tomasz Krzemienowski. - Świadczy to o bardzo wysokiej temperaturze. Drzewo oprało się na linię o mocy prądu 110 kV. Jest to sieć najwyższych napięć. Dodam, że prowadząc działalność gospodarczą należy zachować ostrożność i obowiązujące przepisy. Za szybko jest mówić o jakiejkolwiek winie – zaznacza Krzemienowski.
Mężczyzna najprawdopodobniej prowadził jednoosobową działalność gospodarczą.
- Jest to sprawdzane przez naszego inspektora - mówi Tomasz Krzemienowski.
Światkiem wypadku miał być brat ofiary, który pomagał w pracach. Na razie nie wiadomo czy był zatrudniony. Policja nie wpuszcza na teren wypadku, bowiem nadal istnieje zagrożenie życia. Zwisają tam linie wysokiego napięcia. Oględziny mogą potrwać nawet do jutrzejszego poranka.
Krzemienowski dodaje, że jednoosobowe działalności gospodarcze są powszechne wśród osób zajmujących się wycinką drzew. – Najczęściej działają oni na zlecenie innych firm – dodaje inspektor.