Bezskuteczna apelacja w sprawie śmierci Julii Bonk. Postępowanie wobec lekarki umorzone
Sąd Okręgowy w Opolu podtrzymał wyrok umarzający postępowanie wobec Hanny Żwirskiej-Lembrych, lekarki oskarżonej o nieumyślne spowodowanie śmierci Julii Bonk. W trakcie porodu bliźniaczek dziewczynka urodziła się z ostrym niedotlenieniem mózgu i zmarła po 15 miesiącach.
Z wyrokiem Sądu Rejonowego w Opolu nie zgodził się prokurator oraz pełnomocnik państwa Bonk. Sąd odwoławczy ustalił, że w procesie pierwszej instancji przeprowadzono obszerne postępowanie dowodowe, skrupulatnie przesłuchano świadków i biegłych oraz prawidłowo oceniono wszystkie okoliczności.
- To nieżyjący już ordynator podejmował kluczowe decyzje i odwołał dyspozycję oskarżonej - uzasadniała sędzia Jolanta Szajowska-Kulijewicz.
- Gdyby nie ingerencja ordynatora oddziału w proces leczniczy, gdyby decyzja oskarżonej o rozwiązaniu porodu przez cięcie cesarskie została zrealizowana, gdyby przede wszystkim uszanowano wolę rodzącej matki, nie doszłoby do tych dotkliwych dla niej przeżyć. Tym samym było możliwe pomyślne rozwiązanie ciąży u pani Barbary Bonk - mówiła.
Przypomnijmy: lekarka chciała przeprowadzić cesarskie cięcie, ale ówczesny ordynator podjął decyzję o porodzie siłami natury.
Żwirska-Lembrych nie kryje satysfakcji i ulgi z powodu podtrzymanego wyroku.
- Będąc w ostatnich chwilach przy tym porodzie, zrobiłam wszystko, co miało zagwarantować bezpieczeństwo płodów i matki. Tragedia, która wydarzyła się, to jakiś okrutny los. Dziękuję, że sąd przyjrzał się tej sprawie bardzo dokładnie – komentowała.
Apelacja kwestionowała orzeczenie Sądu Rejonowego o nieznacznej winie oskarżonej i nieznacznym stopniu szkodliwości czynu.
- To nieżyjący już ordynator podejmował kluczowe decyzje i odwołał dyspozycję oskarżonej - uzasadniała sędzia Jolanta Szajowska-Kulijewicz.
- Gdyby nie ingerencja ordynatora oddziału w proces leczniczy, gdyby decyzja oskarżonej o rozwiązaniu porodu przez cięcie cesarskie została zrealizowana, gdyby przede wszystkim uszanowano wolę rodzącej matki, nie doszłoby do tych dotkliwych dla niej przeżyć. Tym samym było możliwe pomyślne rozwiązanie ciąży u pani Barbary Bonk - mówiła.
Przypomnijmy: lekarka chciała przeprowadzić cesarskie cięcie, ale ówczesny ordynator podjął decyzję o porodzie siłami natury.
Żwirska-Lembrych nie kryje satysfakcji i ulgi z powodu podtrzymanego wyroku.
- Będąc w ostatnich chwilach przy tym porodzie, zrobiłam wszystko, co miało zagwarantować bezpieczeństwo płodów i matki. Tragedia, która wydarzyła się, to jakiś okrutny los. Dziękuję, że sąd przyjrzał się tej sprawie bardzo dokładnie – komentowała.
Apelacja kwestionowała orzeczenie Sądu Rejonowego o nieznacznej winie oskarżonej i nieznacznym stopniu szkodliwości czynu.