Część podopolskich miejscowości od lipca bez połączeń autobusowych. Czy tak będzie do końca roku?
Osowiec i Węgry bez transportu publicznego. 30 czerwca wygasło pozwolenie firmie LUZ, która do tej pory woziła mieszkańców tych miejscowości.
- Nie każdy ma samochód. Rano z tego połączenia korzystało około dziesięciu osób - mówi Adela Lyra, mieszkanka Węgier.
- Nie ma możliwości dojechania do Opola do pracy na godzinę 6 rano. Wiele osób jest zdziwionych, że ten autobus przestał kursować, brakuje też informacji dlaczego tak się stało – dodaje Lyra.
Mirosław Domagała z firmy LUZ wyjaśnia, że nie będzie ubiegał się o nowe pozwolenie. To z uwagi na zmieniające się z początkiem przyszłego roku przepisy związane z transportem publicznym.
- Od początku staraliśmy się, aby wozić mieszkańców tych miejscowości do końca roku. Otrzymaliśmy pozwolenie jedynie na 6 miesięcy - dodaje Domagała.
- Z uwagi na zmieniające się uwarunkowania prawne w przyszłym roku, wszystkie zezwolenia były wydawane najdalej do 31 grudnia 2016 roku. Aby wrócić na tę trasę musielibyśmy powtórzyć całą procedurę ubiegania się o pozwolenie. To jest kosztowne i pracochłonne. Nawet gdyby ta procedura zakończyła się sukcesem, pozwolenie zapewne obowiązywałoby od października i objęłoby jedynie trzy miesiące – dodaje Domagała.
Na czas wakacji oferta firmy jest uboższa o kursy szkolne, z których korzystali również mieszkańcy.
- Nie ma możliwości dojechania do Opola do pracy na godzinę 6 rano. Wiele osób jest zdziwionych, że ten autobus przestał kursować, brakuje też informacji dlaczego tak się stało – dodaje Lyra.
Mirosław Domagała z firmy LUZ wyjaśnia, że nie będzie ubiegał się o nowe pozwolenie. To z uwagi na zmieniające się z początkiem przyszłego roku przepisy związane z transportem publicznym.
- Od początku staraliśmy się, aby wozić mieszkańców tych miejscowości do końca roku. Otrzymaliśmy pozwolenie jedynie na 6 miesięcy - dodaje Domagała.
- Z uwagi na zmieniające się uwarunkowania prawne w przyszłym roku, wszystkie zezwolenia były wydawane najdalej do 31 grudnia 2016 roku. Aby wrócić na tę trasę musielibyśmy powtórzyć całą procedurę ubiegania się o pozwolenie. To jest kosztowne i pracochłonne. Nawet gdyby ta procedura zakończyła się sukcesem, pozwolenie zapewne obowiązywałoby od października i objęłoby jedynie trzy miesiące – dodaje Domagała.
Na czas wakacji oferta firmy jest uboższa o kursy szkolne, z których korzystali również mieszkańcy.