"Śmierć z przydziału" - gra detektywistyczna podczas Nocy Kultury [ZDJĘCIA]
Noc Kultury po raz kolejny z morderstwem w tle. Chodzi o grę detektywistyczną, którą jak co roku przygotowała Miejska Biblioteka Publiczna w Opolu.
Tym razem uczestnicy musieli zmierzyć się z biurokratyczną machiną i wieloma formularzami wydawanymi przez niezbyt przychylnych urzędników.
- Jest tutaj jeden wielki urząd, który załatwia wszelkie sprawy, z jakimi tylko petenci mogą się zgłosić. W międzyczasie jest tutaj jakaś intryga kryminalna, więc w pocie czoła gracze starają się wypełniać wszystkie wnioski, a z drugiej strony dowiadywać się, co się stało - wyjaśnia Michał Urbanowicz z Mediateki MBP w Opolu.
"Dokumenty muszą zostać wypełnione tylko w jeden słuszny sposób, a czas na wypełnienie zadania jest ograniczony" - taki komunikat dotarł na początku zabawy do zawodników.
- Ciężko idzie, ale jest dużo sportu, bo biegamy między piętrami w poszukiwaniu wniosków do wniosku, za wnioskiem, po wniosek i bez wniosku nic się nie załatwi. Chodzimy do wszystkich departamentów, ale obawiamy się, że może to być wielka podpucha. Oczywiście mamy już jakiś pomysł na rozwiązanie sprawy - mówią uczestniczki gry.
Niektórzy próbowali przechytrzyć biurokrację i przedstawiali się jako pan Urząd i pan Skarbowy. Natomiast inni twierdzili, że przez rozmowy z odpowiednimi ludźmi, spryt i zdobyte kwity, są tuż od rozstrzygnięcia intrygi.
Dodajmy, że była to już szósta edycja "Morderstwa w bibliotece" i była zatytułowana "Śmierć z przydziału".
- Jest tutaj jeden wielki urząd, który załatwia wszelkie sprawy, z jakimi tylko petenci mogą się zgłosić. W międzyczasie jest tutaj jakaś intryga kryminalna, więc w pocie czoła gracze starają się wypełniać wszystkie wnioski, a z drugiej strony dowiadywać się, co się stało - wyjaśnia Michał Urbanowicz z Mediateki MBP w Opolu.
"Dokumenty muszą zostać wypełnione tylko w jeden słuszny sposób, a czas na wypełnienie zadania jest ograniczony" - taki komunikat dotarł na początku zabawy do zawodników.
- Ciężko idzie, ale jest dużo sportu, bo biegamy między piętrami w poszukiwaniu wniosków do wniosku, za wnioskiem, po wniosek i bez wniosku nic się nie załatwi. Chodzimy do wszystkich departamentów, ale obawiamy się, że może to być wielka podpucha. Oczywiście mamy już jakiś pomysł na rozwiązanie sprawy - mówią uczestniczki gry.
Niektórzy próbowali przechytrzyć biurokrację i przedstawiali się jako pan Urząd i pan Skarbowy. Natomiast inni twierdzili, że przez rozmowy z odpowiednimi ludźmi, spryt i zdobyte kwity, są tuż od rozstrzygnięcia intrygi.
Dodajmy, że była to już szósta edycja "Morderstwa w bibliotece" i była zatytułowana "Śmierć z przydziału".