Problem z ruderami w powiecie nyskim. Właściciele plajtują, albo się ukrywają
W powiecie nyskim przybywa obiektów, które straszą swoim wyglądem, a nawet grożą zawaleniem. Mamy z tym problem - przyznaje powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Marek Cygan. Głównie dotyczy to budynków o nieuregulowanym statusie własnościowym, albo prywatnych, kiedy trudno skontaktować się z właścicielem.
Ostatnio do zasobu ruder dołączyła kolejna - w Jarnołtówku.
- W opłakanym stanie jest obiekt byłego ośrodka Lasów Państwowych. Kiedyś tętnił życiem, był perełką, potem został sprzedany osobom prywatnym. Nie była to dobra transakcja - mówi Marek Cygan, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Nysie. Dodaje, że spośród trzech właścicieli, dwóch się ukrywa, jest prowadzone postępowanie prokuratorskie, a niedawno był tam pożar, który do reszty strawił część budynków.
Niewiele już także zostało z byłej nyskiej rzeźni, która straszy w centrum miasta, tuż przy moście Bema i ruchliwej drodze krajowej. Trudno zliczyć pożary, jakie systematycznie wybuchają w tym obiekcie. Budynek przylegający do chodnika nie ma dachu, a prowizoryczne zadaszenie chodnika jest już stare i dodatkowo dewastowane przez chuliganów.
- Właściciel rzeźni splajtował, rozmawiałem z syndykiem, któremu poleciłem przeprowadzenie przeglądu obiektów pod kątem bezpieczeństwa. Niewykluczone, że przy nagłych zjawiskach atmosferycznych może nawet runąć ściana budynku – mówi Cygan.
Dodajmy, że nyska gmina prowadzi obecnie rozmowy z syndykiem rzeźni, ponieważ jest zainteresowana kupnem tego obiektu.
- W opłakanym stanie jest obiekt byłego ośrodka Lasów Państwowych. Kiedyś tętnił życiem, był perełką, potem został sprzedany osobom prywatnym. Nie była to dobra transakcja - mówi Marek Cygan, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Nysie. Dodaje, że spośród trzech właścicieli, dwóch się ukrywa, jest prowadzone postępowanie prokuratorskie, a niedawno był tam pożar, który do reszty strawił część budynków.
Niewiele już także zostało z byłej nyskiej rzeźni, która straszy w centrum miasta, tuż przy moście Bema i ruchliwej drodze krajowej. Trudno zliczyć pożary, jakie systematycznie wybuchają w tym obiekcie. Budynek przylegający do chodnika nie ma dachu, a prowizoryczne zadaszenie chodnika jest już stare i dodatkowo dewastowane przez chuliganów.
- Właściciel rzeźni splajtował, rozmawiałem z syndykiem, któremu poleciłem przeprowadzenie przeglądu obiektów pod kątem bezpieczeństwa. Niewykluczone, że przy nagłych zjawiskach atmosferycznych może nawet runąć ściana budynku – mówi Cygan.
Dodajmy, że nyska gmina prowadzi obecnie rozmowy z syndykiem rzeźni, ponieważ jest zainteresowana kupnem tego obiektu.