Otmuchowska gmina kontra RZGW. Aby jezioro nie straszyło turystów
Zrujnowane ośrodki włącznie z "Sandaczem" i dziurawe drogi - tak wyglądają nabrzeża Jeziora Otmuchowskiego. Tamtejsza gmina już miała przejąć ten teren od RZGW, ale zmieniły się władze Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej i nie są respektowane wcześniejsze ustalenia.
- Wstyd nam przed turystami, sami łatamy nie swoje drogi, żeby tylko jakoś wyglądało. Straszące pozostałości ławek, zdewastowane obiekty, a w tle niesamowite widoki włącznie z panoramą czeskiego Pradziada - mówi burmistrz Jan Woźniak. Wylicza, że o były ośrodek „Sandacz” stara się od 10 lat. Spotkania, wyjazdy, stosy korespondencji i obietnice, że lada dzień gmina będzie mogła wyremontować zarówno obiekt, jak i przyległą infrastrukturę drogową. Kiedy wszystko już było ustalone, zmienił się zarząd RZGW.
Jak mówi burmistrz, turysty nie interesuje, kto odpowiada za ten stan rzeczy, o istny „kataklizm” nad jeziorem obwinia gminę, która też czuje się zobowiązana do uporządkowania rekreacyjnych terenów.
- Jak ostatecznie nie dostaniemy od RZGW „Sandacza” wywiesimy tam tablice z informacją, kto za to wszystko odpowiada – mówi Woźniak.
Dodaje, iż jest zainteresowany przebudową wszystkich dróg – ulicy Plażowej, aż do ośrodka PTTK – jeśli gmina dostanie ”Sandacza”. W przeciwnym razie będą to drogi „donikąd”.
Jak powiedział nam rzecznik wrocławskiego RZGW Piotr Stachura, jego firma prowadzi procedurę mającą na celu przekazanie nyskiemu starostwu i w konsekwencji otmuchowskiej gminie, byłego ośrodka "Sandacz", oraz przyległych terenów. Nie jest prawdą, że nowe władze nie podejmują „starego” tematu, ale sprawa jest skomplikowana proceduralnie i obecnie rozpatrywana przez Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie.
Jednocześnie rzecznik przyznaje, że RZGW Wrocław, który obejmuje swoim działaniem pięć województw, nie dysponuje budżetem, który pozwalałby swobodnie inwestować w przyjeziorne drogi, czy alejki spacerowe.
- Priorytetem wszystkich wydatków są przedsięwzięcia w zakresie ochrony przeciwpowodziowej - mówi Stachura.
Jak mówi burmistrz, turysty nie interesuje, kto odpowiada za ten stan rzeczy, o istny „kataklizm” nad jeziorem obwinia gminę, która też czuje się zobowiązana do uporządkowania rekreacyjnych terenów.
- Jak ostatecznie nie dostaniemy od RZGW „Sandacza” wywiesimy tam tablice z informacją, kto za to wszystko odpowiada – mówi Woźniak.
Dodaje, iż jest zainteresowany przebudową wszystkich dróg – ulicy Plażowej, aż do ośrodka PTTK – jeśli gmina dostanie ”Sandacza”. W przeciwnym razie będą to drogi „donikąd”.
Jak powiedział nam rzecznik wrocławskiego RZGW Piotr Stachura, jego firma prowadzi procedurę mającą na celu przekazanie nyskiemu starostwu i w konsekwencji otmuchowskiej gminie, byłego ośrodka "Sandacz", oraz przyległych terenów. Nie jest prawdą, że nowe władze nie podejmują „starego” tematu, ale sprawa jest skomplikowana proceduralnie i obecnie rozpatrywana przez Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie.
Jednocześnie rzecznik przyznaje, że RZGW Wrocław, który obejmuje swoim działaniem pięć województw, nie dysponuje budżetem, który pozwalałby swobodnie inwestować w przyjeziorne drogi, czy alejki spacerowe.
- Priorytetem wszystkich wydatków są przedsięwzięcia w zakresie ochrony przeciwpowodziowej - mówi Stachura.