Proces Bonków. Szpital uznał swoją winę, a opinie biegłych są jednoznaczne
Po niemal rocznej przerwie na wokandę opolskiego sądu powróciła sprawa fatalnego w skutkach porodu Barbary Bonk. Zdaniem rodziców, jego efektem było ostre niedotlenienie Julii Bonk, która w konsekwencji zmarła po 15 miesiącach. Przerwa była spowodowana oczekiwaniem na opinię biegłych, którzy dzisiaj (23.02) zostali przepytani przez sąd.
Biegli stwierdzili, że były podstawy medyczne do przeprowadzenia cesarskiego cięcia, a nie porodu siłami natury.
- Z punktu widzenia dobra dzieci, wskazania do przeprowadzenia cesarskiego cięcia istniały od momentu przyjścia Barbary Bonk do szpitala - powiedział biegły ginekolog, którego słowa potwierdziła opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej. Stwierdził, że zapisy KTG przed porodem wskazywały na możliwość niedotlenienia jednej z dziewczynek.
- Wyciągnęliśmy wnioski z tego zdarzenia – mówi pełnomocnik opolskiego szpitala Jakub Muszyński.
- Szpital uznał roszczenie i wypłacił kwotę – w jego ocenie - adekwatną – dodał adwokat.
Mowa o 500 tysiącach złotych, które ubezpieczyciel wypłacił rodzinie Bonków. W związku z tym rodzice Julii pomniejszyli swoje roszczenie o wspomnianą kwotę do 1,5 miliona złotych.
- W naszej ocenie dzisiejsze opinie biegłych były kluczowe – dodał pełnomocnik Bonków, Bartłomiej Janyga. - Biegli wyraźnie potwierdzili błąd szpitala. Powiedzieli, że gdyby zastosowano cesarskie cięcie, byłaby ogromna szansa, że Julia urodziłaby się zdrowa – dodał Janyga.
Sąd powołał kolejnych biegłych, dlatego następna rozprawa – prawdopodobnie ostatnia – odbędzie się w lipcu. Poza zadośćuczynieniem, rodzina państwa Bonk żąda 200 tysięcy złotych odszkodowania.
- Z punktu widzenia dobra dzieci, wskazania do przeprowadzenia cesarskiego cięcia istniały od momentu przyjścia Barbary Bonk do szpitala - powiedział biegły ginekolog, którego słowa potwierdziła opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej. Stwierdził, że zapisy KTG przed porodem wskazywały na możliwość niedotlenienia jednej z dziewczynek.
- Wyciągnęliśmy wnioski z tego zdarzenia – mówi pełnomocnik opolskiego szpitala Jakub Muszyński.
- Szpital uznał roszczenie i wypłacił kwotę – w jego ocenie - adekwatną – dodał adwokat.
Mowa o 500 tysiącach złotych, które ubezpieczyciel wypłacił rodzinie Bonków. W związku z tym rodzice Julii pomniejszyli swoje roszczenie o wspomnianą kwotę do 1,5 miliona złotych.
- W naszej ocenie dzisiejsze opinie biegłych były kluczowe – dodał pełnomocnik Bonków, Bartłomiej Janyga. - Biegli wyraźnie potwierdzili błąd szpitala. Powiedzieli, że gdyby zastosowano cesarskie cięcie, byłaby ogromna szansa, że Julia urodziłaby się zdrowa – dodał Janyga.
Sąd powołał kolejnych biegłych, dlatego następna rozprawa – prawdopodobnie ostatnia – odbędzie się w lipcu. Poza zadośćuczynieniem, rodzina państwa Bonk żąda 200 tysięcy złotych odszkodowania.