Co najmniej 500 osób protestowało w Opolu. Nie chcą przyłączenia do miasta
Mieszańcy podopolskich gmin protestowali w Opolu. Nie zgadzają się, aby część sołectw była włączona w granice miasta. Twierdzą, że to "skok na kasę", a gminy będą miały problemy finansowe po stracie podatków.
Uczestnicy protestu przemaszerowali z Placu Wolności, ulicą Krakowską na Rynek. Tam zatrzymali się na kilkanaście minut. Wyszli do nich wiceprezydenci Opola: Maciej Wujec i Marcin Rol. Przynieśli ze sobą kontrakt społeczny, w którym prezydent Arkadiusz Wiśniewski zapewnia, że nie będzie na przyłączonych terenach likwidował szkół, utrzyma Ochotnicze Straże Pożarne, a przyłączone sołectwa skomunikuje z centrum miasta autobusami MZK. Protestujący wygwizdali wiceprezydentów, krzyczeli, że nie wierzą w te obietnice i pytali, co władze Opola proponują gminom, których budżety się drastycznie zmniejszą. Odrzucili także propozycję ogrzania się przy ciepłej herbacie, którą przygotowano dla nich w ratuszu.
Z rynku manifestacja przeszła przed Opolski Urząd Wojewódzki. Delegacja zaniosła wojewodzie opolskiemu list z podpisami mieszkańców. Wojewody jednak w urzędzie nie było. Przebywał w tym czasie w Nysie, gdzie gościła minister pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. List odebrali przedstawiciele wojewody i zaprosili delegację na rozmowę.
W manifestacji wzięło udział około pół tysiąca osób. Przemarszowi towarzyszyła orkiestra dęta, na jej czele szli strażacy ochotnicy i zespół mażoretek.
Przemarsz przez ul. Piastowską wstrzymał na kilka minut ruch. Część kierowców była bardzo zdenerwowana, część wyrażała zrozumienie dla protestu.
Z rynku manifestacja przeszła przed Opolski Urząd Wojewódzki. Delegacja zaniosła wojewodzie opolskiemu list z podpisami mieszkańców. Wojewody jednak w urzędzie nie było. Przebywał w tym czasie w Nysie, gdzie gościła minister pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. List odebrali przedstawiciele wojewody i zaprosili delegację na rozmowę.
W manifestacji wzięło udział około pół tysiąca osób. Przemarszowi towarzyszyła orkiestra dęta, na jej czele szli strażacy ochotnicy i zespół mażoretek.
Przemarsz przez ul. Piastowską wstrzymał na kilka minut ruch. Część kierowców była bardzo zdenerwowana, część wyrażała zrozumienie dla protestu.