Rodzice uczący swoje dzieci w domu chcą bonów oświatowych
Zamiast subwencji oświatowej, którą otrzymują szkoły, lepsze byłyby bony edukacyjne wydawane przez rodziców. Tak uważają opolskie rodziny, którzy uczą swoje dzieci w domu. Ministerstwo Edukacji Narodowej ma powołać specjalny zespół, który przeanalizuje kwestie związane z edukacją domową. To efekt niezadowolenia, które wśród rodziców wywołało zmniejszenie o 40% subwencji oświatowej na dzieci nauczane w domu.
– MEN uważa, że szkoły wydają mniej pieniędzy na dzieci edukujące się w domu – mówi Teodozja Świderska z Kuratorium Oświaty w Opolu. - Tacy uczniowie pojawiają się w szkole tylko podczas egzaminów kwalifikacyjnych z danych przedmiotów oraz przychodzą na zajęcia dodatkowe. Ponadto szkoła ponosi wszystkie koszty związane z przygotowaniem podręczników czy pomocy dydaktycznych - dodaje.
- Mi najbardziej podobałaby się wersja bonu edukacyjnego - mówi Anna Chyra z Opola, która edukuje swoje dzieci w domu od trzech lat. - Takie bony mógłby dostawać każdy rodzić, pójść z nim do placówki oświatowej i zrobić z nim, co chce. Pod warunkiem, że zrealizuje też odgórne wymogi, jak na przykład umożliwienie dziecku zdania egzaminów przedmiotowych. Te pieniądze moglibyśmy dostać my i płacić szkole. Moglibyśmy wybrać sobie szkołę, która odpowiada nam stylem nauczania i trybem pomocy - dodaje.
- Państwo powinno przeznaczać taką samą kwotę na edukację każdego dziecka, przecież my także płacimy podatki – uważa opolanka Anna Marzec, której syn drugi rok uczy się w domu. - Powinno być wypracowane takie stanowisko, które ułatwi rodzicom opłacenie zajęć dodatkowych. My na przykład bardzo potrzebowalibyśmy korepetycji głównie z języków obcych - dodaje.
Edukacja domowa w Polsce jest usankcjonowana od 1991 roku. W naszym regionie korzysta z niej ośmioro dzieci, a w całym kraju ponad 6 tysięcy.
- Mi najbardziej podobałaby się wersja bonu edukacyjnego - mówi Anna Chyra z Opola, która edukuje swoje dzieci w domu od trzech lat. - Takie bony mógłby dostawać każdy rodzić, pójść z nim do placówki oświatowej i zrobić z nim, co chce. Pod warunkiem, że zrealizuje też odgórne wymogi, jak na przykład umożliwienie dziecku zdania egzaminów przedmiotowych. Te pieniądze moglibyśmy dostać my i płacić szkole. Moglibyśmy wybrać sobie szkołę, która odpowiada nam stylem nauczania i trybem pomocy - dodaje.
- Państwo powinno przeznaczać taką samą kwotę na edukację każdego dziecka, przecież my także płacimy podatki – uważa opolanka Anna Marzec, której syn drugi rok uczy się w domu. - Powinno być wypracowane takie stanowisko, które ułatwi rodzicom opłacenie zajęć dodatkowych. My na przykład bardzo potrzebowalibyśmy korepetycji głównie z języków obcych - dodaje.
Edukacja domowa w Polsce jest usankcjonowana od 1991 roku. W naszym regionie korzysta z niej ośmioro dzieci, a w całym kraju ponad 6 tysięcy.