Adamczyk: Przepisy ustawy o związkach zawodowych trzeba dostosować do obecnej sytuacji
– Uszczelnienie systemu, a w szczególności Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, przyczyni się do poprawy sytuacji na polskim rynku pracy – powiedział w rozmowie „W cztery oczy” wiceprzewodniczący regionalnej Solidarności Grzegorz Adamczyk. – Dzięki temu będą pieniądze m.in. na obniżenie wieku emerytalnego, na co czekają miliony Polaków – dodał gość porannej rozmowy.
– Gdy wszyscy będziemy uczciwie płacić swoje składki, nie od najniższych i zniknie szara strefa, gdzie te środki ubywają, to myślę, że ten fundusz powinien zafunkcjonować bardzo normalnie i nie powinno być żadnego poślizgu. Płacenia unikają kombinatorzy, czyli wszyscy ci, którzy są zatrudnieni na tzw. umowach śmieciowych, z czym walczyliśmy do tej pory. Dobrze się stało, że tzw. wszystkie umowy śmieciowe: zlecenia, o dzieło, zostały opodatkowane i od nich będą odprowadzane również składki ZUS-owskie – wyjaśnia wiceprzewodniczący regionalnej Solidarności.
– Chcemy zmiany ustawy o związkach zawodowych. Obecnie obowiązująca powstała w 1991 roku. Trzeba dostosować przepisy do obecnej sytuacji – dodaje Adamczyk.
– Nie mamy partnerów do zawarcia układów ponadzakładowych lub branżowych, bo polscy pracodawcy nie zrzeszają się w liczne związki branżowe czy związki pracodawców. Przykładem może być przemysł hutniczy, gdzie tym zrzeszonym pracodawcom nie zależy, żeby takie same płace w branży były np. w Zawadzkiem, Katowicach czy Hucie Warszawa – wyjaśnia gość rozmowy „W cztery oczy”.
– Marzy mi się tzw. system belgijski, gdzie np. wynegocjowane podwyżki należą się tylko członkom związków zawodowych, a nie wszystkim pracownikom. Bo to my się narażamy – podsumowuje Adamczyk.
– Chcemy zmiany ustawy o związkach zawodowych. Obecnie obowiązująca powstała w 1991 roku. Trzeba dostosować przepisy do obecnej sytuacji – dodaje Adamczyk.
– Nie mamy partnerów do zawarcia układów ponadzakładowych lub branżowych, bo polscy pracodawcy nie zrzeszają się w liczne związki branżowe czy związki pracodawców. Przykładem może być przemysł hutniczy, gdzie tym zrzeszonym pracodawcom nie zależy, żeby takie same płace w branży były np. w Zawadzkiem, Katowicach czy Hucie Warszawa – wyjaśnia gość rozmowy „W cztery oczy”.
– Marzy mi się tzw. system belgijski, gdzie np. wynegocjowane podwyżki należą się tylko członkom związków zawodowych, a nie wszystkim pracownikom. Bo to my się narażamy – podsumowuje Adamczyk.