Dyrektor kozielskiego szpitala sądzi się z pracownikami o obiecane podwyżki. Proponuje ugodę
Miały być dwie podwyżki pensji po pięć procent, ale na drugą zabrakło pieniędzy, więc trwa proces sądowy. Ponad dwustu pracowników kozielskiego szpitala złożyło pozwy przeciw dyrektorowi lecznicy, bo ten wypowiedział porozumienie zawarte przez swojego poprzednika.
Marek Staszewski przekonuje, że w kwietniu 2013 roku nie było możliwości podniesienia pensji, ale kiedy dowiedział się o dodatkowych pieniądzach z nadwykonań, zaproponował pracownikom ugodę.
- Propozycja jednorazowej premii zależy od tego, czy dany pracownik dostał podwyżkę w ciągu dwóch ostatnich lat - mówi.
- Część zarabiających najmniej dostała podwyżkę około stu złotych, co w wielu przypadkach oznaczało wzrost o więcej niż pięć procent. Dla takich pracowników zaproponowałem premię pięciuset złotych. Pozostałym oferuję po tysiąc złotych premii - tłumaczy.
Staszewski dodaje, że propozycja została już przyjęta przez mniej więcej połowę zainteresowanych pracowników. Liczy on też na wyrozumiałość reszty wobec sytuacji szpitala.
- Nie od dziś wiadomo o problemach z pensjami w służbie zdrowia - zwraca uwagę.
- Myślę, że to był podstawowy powód. Niestety, po podpisaniu porozumienia warunki funkcjonowania szpitala zmieniły się diametralnie, bo kontrakty przestały rosnąć w roku 2012 i 2013. W związku z tym, nie było nas stać na wywiązanie się z porozumienia - wyjaśnia.
Dyrektor lecznicy wstrzymuje się od oceniania decyzji poprzednika w sprawie podwyżek. Zaznacza również, że w podobnej sytuacji starałby się oprzeć na bieżącej kondycji i perspektywie finansowej szpitala na następne lata.
- Propozycja jednorazowej premii zależy od tego, czy dany pracownik dostał podwyżkę w ciągu dwóch ostatnich lat - mówi.
- Część zarabiających najmniej dostała podwyżkę około stu złotych, co w wielu przypadkach oznaczało wzrost o więcej niż pięć procent. Dla takich pracowników zaproponowałem premię pięciuset złotych. Pozostałym oferuję po tysiąc złotych premii - tłumaczy.
Staszewski dodaje, że propozycja została już przyjęta przez mniej więcej połowę zainteresowanych pracowników. Liczy on też na wyrozumiałość reszty wobec sytuacji szpitala.
- Nie od dziś wiadomo o problemach z pensjami w służbie zdrowia - zwraca uwagę.
- Myślę, że to był podstawowy powód. Niestety, po podpisaniu porozumienia warunki funkcjonowania szpitala zmieniły się diametralnie, bo kontrakty przestały rosnąć w roku 2012 i 2013. W związku z tym, nie było nas stać na wywiązanie się z porozumienia - wyjaśnia.
Dyrektor lecznicy wstrzymuje się od oceniania decyzji poprzednika w sprawie podwyżek. Zaznacza również, że w podobnej sytuacji starałby się oprzeć na bieżącej kondycji i perspektywie finansowej szpitala na następne lata.