Radni powiatu opolskiego jednogłośnie za nienaruszalnością granic
Radni powiatu opolskiego przyjęli rezolucję w sprawie nienaruszalności granic terytorialnych powiatu, kolejny raz sprzeciwiając się planom powiększenia miasta Opola kosztem okolicznych gmin.
Podczas dzisiejszej sesji ramorządowcy nie ukrywali swojego oburzenia, padały porównania do napadu, rosyjskiej aneksji Krymu czy rozbiorów Polski.
Stefan Warzecha, przewodniczący rady powiatu, przekonuje, że w wielu gminach panuje teraz gorsza atmosfera niż w czasie stanu wojennego.
- Nie ma pozytywów, a prezydent Arkadiusz Wiśniewski mówi półprawdy albo nieprawdę - dodaje. - Na sesji mówiłem, że miasto Opole posiada tereny, które może przeznaczyć na rozwój. Jeżeli dzisiaj tylko 40 procent miasta jest objęte planami zagospodarowania przestrzennego, to znaczy, że 60 procent wciąż czeka. Prezydent niby potrzebuje nowych terenów, a przecież on je ma! - podkreśla Warzecha.
Radna Zofia Kotońska uważa z kolei, że wewnętrzne kłótnie mogą znacząco wpłynąć na ewentualną likwidację województwa opolskiego.
- Przypomina mi to XVIII wiek i rozbiory Polski, bo w zaciszu gabinetu rozbierają nam gminy. Nie tak wygląda demokracja. Gdzie jest pan prezydent? Dlaczego boi się do nas przyjść i rozmawiać z nami? On unika rozmów z nami, być może boi się. Przez cały czas jesteśmy otwarci na rozmowy i merytoryczną dyskusję - komentuje Kotońska.
Rezolucja została przyjęta jednogłośnie, wszyscy zainteresowani zapowiadają zaciętą walkę przeciw planowanym zmianom granic.
Dodajmy, że w sesji uczestniczyła również grupa wójtów i burmistrzów z powiatu opolskiego.
Stefan Warzecha, przewodniczący rady powiatu, przekonuje, że w wielu gminach panuje teraz gorsza atmosfera niż w czasie stanu wojennego.
- Nie ma pozytywów, a prezydent Arkadiusz Wiśniewski mówi półprawdy albo nieprawdę - dodaje. - Na sesji mówiłem, że miasto Opole posiada tereny, które może przeznaczyć na rozwój. Jeżeli dzisiaj tylko 40 procent miasta jest objęte planami zagospodarowania przestrzennego, to znaczy, że 60 procent wciąż czeka. Prezydent niby potrzebuje nowych terenów, a przecież on je ma! - podkreśla Warzecha.
Radna Zofia Kotońska uważa z kolei, że wewnętrzne kłótnie mogą znacząco wpłynąć na ewentualną likwidację województwa opolskiego.
- Przypomina mi to XVIII wiek i rozbiory Polski, bo w zaciszu gabinetu rozbierają nam gminy. Nie tak wygląda demokracja. Gdzie jest pan prezydent? Dlaczego boi się do nas przyjść i rozmawiać z nami? On unika rozmów z nami, być może boi się. Przez cały czas jesteśmy otwarci na rozmowy i merytoryczną dyskusję - komentuje Kotońska.
Rezolucja została przyjęta jednogłośnie, wszyscy zainteresowani zapowiadają zaciętą walkę przeciw planowanym zmianom granic.
Dodajmy, że w sesji uczestniczyła również grupa wójtów i burmistrzów z powiatu opolskiego.