Wiemy, dlaczego zarząd województwa chce zwolnić dyrektora Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu
- O sprawie śmierci dwulatka na oddziale ratunkowym dowiedzieliśmy się z mediów a nie od dyrektora - mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa, komentując zamiar zwolnienia Marka Piskozuba.
Jak już informowaliśmy, zarząd regionu poprosił radę społeczną Wojewódzkiego Centrum Medycznego o wydanie opinii w tej sprawie. To formalność, bo bez względu na to, jaka ta opinia będzie, zarząd samodzielnie podejmie decyzję.
- Czujemy się odpowiedzialni za funkcjonowanie naszych placówek. Chcielibyśmy, aby tego typu wydarzenia były rozwiązywane bardzo szybko - mówi wicemarszałek Kolek. - Po drugie, kiedy dowiedzieliśmy się o tej sytuacji z mediów, zwróciliśmy się do dyrektora o wyjaśnienia. Otrzymaliśmy notatkę służbową, którą sporządził ordynator SOR-u. W międzyczasie pojawiły się w mediach informacje o tym, że przebieg zdarzenia z punktu widzenia świadków i osób uczestniczących był nieco inny - wyjaśnia.
Wicemarszałek podkreśla również, że Zarząd Województwa utracił zaufanie do dyrektora Piskozuba.
- W tej szczególnej sytuacji kryzysowej dyrekcja nie rozwiązała problemu w takim tempie i trybie, jakiego oczekiwalibyśmy. Uważamy, że te zachowanie i reakcja nie były adekwatne. Sugerowaliśmy pewne rozwiązania, uczestniczyłem w spotkaniu z lekarzami i mówiliśmy o problemach z dodatkowym dyżurem, a czekać musieliśmy na niego do czasu, kiedy w mediach ukazała się moja opinia, że ten dyżur jest potrzebny - dodaje Kolek.
Potwierdza to wicemarszałek Antonii Konopka.
- Podstawową kwestią była postawa dyrektora wobec zaistniałej, tej ostatniej, sytuacji w szpitalu i brak utożsamiana się z jednostką - mówi nam Konopka.
Wicemarszałek Kolek przypomina również, że wnioskowano do dyrektora WCM-u o zamontowanie monitoringu na szpitalnym oddziale ratunkowym, aby relacje przebiegu spornych zdarzeń można było porównać z zapisami kamer.
Kolek podkreśla także, że zarząd regionu utracił co prawda zaufanie do dyrektora placówki, ale nie do załogi szpitala.
- Czujemy się odpowiedzialni za funkcjonowanie naszych placówek. Chcielibyśmy, aby tego typu wydarzenia były rozwiązywane bardzo szybko - mówi wicemarszałek Kolek. - Po drugie, kiedy dowiedzieliśmy się o tej sytuacji z mediów, zwróciliśmy się do dyrektora o wyjaśnienia. Otrzymaliśmy notatkę służbową, którą sporządził ordynator SOR-u. W międzyczasie pojawiły się w mediach informacje o tym, że przebieg zdarzenia z punktu widzenia świadków i osób uczestniczących był nieco inny - wyjaśnia.
Wicemarszałek podkreśla również, że Zarząd Województwa utracił zaufanie do dyrektora Piskozuba.
- W tej szczególnej sytuacji kryzysowej dyrekcja nie rozwiązała problemu w takim tempie i trybie, jakiego oczekiwalibyśmy. Uważamy, że te zachowanie i reakcja nie były adekwatne. Sugerowaliśmy pewne rozwiązania, uczestniczyłem w spotkaniu z lekarzami i mówiliśmy o problemach z dodatkowym dyżurem, a czekać musieliśmy na niego do czasu, kiedy w mediach ukazała się moja opinia, że ten dyżur jest potrzebny - dodaje Kolek.
Potwierdza to wicemarszałek Antonii Konopka.
- Podstawową kwestią była postawa dyrektora wobec zaistniałej, tej ostatniej, sytuacji w szpitalu i brak utożsamiana się z jednostką - mówi nam Konopka.
Wicemarszałek Kolek przypomina również, że wnioskowano do dyrektora WCM-u o zamontowanie monitoringu na szpitalnym oddziale ratunkowym, aby relacje przebiegu spornych zdarzeń można było porównać z zapisami kamer.
Kolek podkreśla także, że zarząd regionu utracił co prawda zaufanie do dyrektora placówki, ale nie do załogi szpitala.