– Uważam, że protest, który lekarze przesadnie zademonstrowali, już odniósł sukces. Doszło do zmiany na stanowisku prezesa NFZ i trzeba dać nowej pani prezes szansę – dodaje wicemarszałek Kolek.

Na wypadek protestu lekarzy Donald Tusk zobowiązał ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza i Agnieszkę Pachciarz, nową prezes NFZ do przygotowania działań zastępczych, które umożliwią pacjentom zakup leków refundowanych.

Dzisiaj (29.06) nowa prezes NFZ ma przedstawić lekarzom nowy wzór umowy uprawniającej do wypisywania recept na leki refundowane.

Naczelna Rada Lekarska zaapelowała, by od niedzieli lekarze wypisywali pełnopłatne recepty na leki refundowane. Powodem protestu jest zapis, który mówi o karach dla lekarzy prowadzących prywatne praktyki za błędnie wypisane recepty.

Naczelna Rada Lekarska wezwała bowiem lekarzy do podjęcia strajku od 1 lipca. Środowisko medyczne nie zgadza się z zapisem, że lekarz przyjmujący pacjenta w prywatnym gabinecie będzie odpowiadał finansowo za źle wypisaną receptę. – Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, kto jest ubezpieczony, a kto nas oszukuje – argumentuje doktor Dariusz Woszczyk, ordynator oddziału hematologii w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu.

– To bardzo poważny problem i myślę, że to, co zrobił Narodowy Fundusz Zdrowa jest nie fair. Chodzi o regułę, zgodnie z którą lekarze jednak odpowiadają finansowo za wypisywane recepty. Dziś nikt nie potrafi sprawdzić w stu procentach, który z pacjentów jest ubezpieczony, a który nie. Obciążanie kosztami finansowymi jest dla mnie absolutnie niewłaściwe i nie powinno mieć miejsca – przekonuje Woszczyk.

Narodowy Fundusz Zdrowia uspokaja. Protest lekarzy przyjmujących w prywatnych gabinetach nie powinien i nie może przenieść się do publicznych placówek. – Nie miałoby to logicznego uzasadnienia – wyjaśnia Tomasz Uher, zastępca dyrektora oddziału NFZ w Opolu. – Podmiotem związanym z umową jest podmiot leczniczy, a nie bezpośrednio lekarz. W większości ubezpieczenie pacjenta jest sprawdzane w rejestracji.

Justyna Wysocka/Piotr Wójtowicz (oprac. KK)