Opolski NFZ pod lupą
– Poszkodowana zarzuca przestępcze działania pracownikom oddziału NFZ w Opolu – mówi Lidia Sieradzka, rzecznik opolskiej prokuratury okręgowej. – Te przestępstwa to naruszenie tajemnicy korespondencji skierowanej do niej, czynna napaść na urzędnika, czyli na nią i ewentualnie przestępstwa przeciwko tajemnicy dokumentów – wymienia Sieradzka.
Filip Nowak, dyrektor opolskiego Funduszu, mówi, że nic nie wie o policyjnym dochodzeniu w tej sprawie. – Nie mogę sprawy komentować, ta pani została zwolniona przez prezesa Funduszu i, o ile mi wiadomo, odwołała się do sądu pracy – mówi Nowak.
To nie jedyne śledztwo dotyczące oddziału NFZ w Opolu. Wydział do spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Opolu bada kilka wątków działalności Funduszu w latach 2006-2010. Oddziałem kierował wtedy Kazimierz Łukawiecki, dziś kandydat SLD do Senatu. – Te zagadnienia to leczenie bólu, stawki leczenia na oddziałach oraz wyrażanie zgody na leczenie indywidualne – mówi Sieradzka.
Te wątki były już raz badane. Prokuratura odmówiła wtedy wszczęcia śledztwa, ale po decyzji sądu musiała do sprawy wrócić. Wicemarszałek Roman Kolek, który w badanym okresie był zastępcą Łukawieckiego, jest zdziwiony działaniami organów ścigania. – Program leczenia bólu, który był bardzo dobrze odbierany przez pacjentów, bardzo dobrze przez szpitale uczestniczące i dał bardzo wymierne efekty. Był programem pilotażowym, na który wcześniej, chciałem przypomnieć, w zasadzie wyrażali zgodę dwaj prezesi Narodowego Funduszu Zdrowia, więc to trochę odgrzewany temat – komentuje Kolek.
Śledczy badają też czwarty wątek: umów zawartych przez opolski NFZ z położnymi. Zawiadomienie złożył na początku roku prezes Funduszu. Była to reakcja na kontrolę przeprowadzoną przez NIK. Przypomnijmy: kontrolerzy NIK stwierdzili, że opolski Fundusz zawarł umowy z położnymi, choć te nie dysponowały gabinetami ani nawet neseserami położnej. – Udzielanie świadczeń bez wymaganego wyposażenia stanowi nie tylko wyraz nierzetelności w realizacji zadań wynikających z umowy, lecz, co istotniejsze, naraża zdrowie pacjentów na niebezpieczeństwo – mówi Przemysław Fedorowicz, zastępca dyrektora opolskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli.
Dodajmy, że wszystkie te postępowania prowadzone są w sprawie, nikomu nie postawiono dotąd żadnych zarzutów.
Posłuchaj informacji:
Marek Świercz (oprac. Wanda Kownacka)