Pożar w Zawadzkiem: To były sekundy a ludzie robili zdjęcia"
Żaden z mieszkańców nie został poszkodowany, jednak dwie osoby wyskoczyły z okna z wysokości około pięciu metrów.
- To trwało ułamki sekund. Ogień wydostający się z okien miał 2 albo 3 metry. Podziwiam kobietę, która jakimś cudem wyskoczyła z okna i nic jej się nie stało - to chyba adrenalina. Udało się, przeżyli, a to jest najważniejsze, że nie doszło do tragedii - mówi Piotr Majewski, mieszkaniec sąsiedniej kamienicy.
Mężczyzna próbował gasić ogień wraz z kolegą. - Przeraziło mnie, że biegałem z młodym kolegą i chciałem coś robić, a wszyscy szukali kamer i aparatów, byle wrzucić zdjęcia czy filmiki na portale społecznościowe. Nikt nie pomógł nam, a mnie to bardzo przeraża jako człowieka - podkreśla.
Strażacy doceniają starania dwóch mieszkańców przed przyjazdem wozów bojowych. Ich zdaniem, gdyby do pożaru doszło w nocy, mogłoby się to zakończyć tragedią.
- Duży szacunek też dla pana, który to zauważył i niezwłocznie zaalarmował straż pożarną, jednocześnie zawiadamiając wszystkich mieszkańców. Na pewno przyczyniło się to do faktu, że nikt nie ucierpiał - ocenia Maciej Kaczmarzyk, strażak ochotnik z Zawadzkiego.
- Gdybym nie był strażakiem, stwierdziłbym, że wyglądało to przerażająco. Każdy przeżył dreszcz emocji i strachu nie tylko dlatego, że pali się mieszkanie sąsiada, ale przecież obawiali się o swoje mieszkania - strach to odruch ludzki - zwraca uwagę Jerzy Poliński, prezes zawadzkiego OSP.
Część budynku objęta pożarem zostanie prawdopodobnie rozebrana. W akcji gaśniczej brało udział 9 zastępów.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak