Krwiodawcy mogą być spokojni o wykorzystanie bezcennego leku
Wymaga się zgody na wydanie krwi za opłatą do podmiotów leczniczych z przeznaczeniem do celów klinicznych.
Jakub Maćkowiak, który chciał niedawno oddać krew w Kędzierzynie-Koźlu, nie zgodził się na to. Jak przekonuje, odmówiono mu poboru bezcennego płynu.
- Nie chciałem drążyć tematu. Wyszedłem bez wyjaśnień pana doktora. Moja deklaracja została wrzucona do niszczarki. Mam zamiar spróbować ponownie, by sprawdzić, czy to było widzimisię pana doktora, czy może ogólna strategia centrów krwiodawstwa - mówi.
Okazuje się, że zapis, który budzi wątpliwości, jest zupełnie niegroźny. Minister Zdrowia określa co roku wysokość opłat za krew oraz jej składniki. Te trafiają wyłącznie do placówek publicznych, natomiast z zasobów nie korzystają prywatne firmy.
Iwona Rajca-Biernacka, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu, zwraca uwagę, że krew ma wiele składników, które są wyodrębniane podczas jej przetwarzania. - Nie marnujemy ani jednej donacji - zapewnia.
- My jesteśmy jednostką non-profit i ponosimy koszty na przetwarzanie krwi. Nakłady muszą do nas wrócić - to jest podstawa naszego funkcjonowania. Podkreślam, że szpitale otrzymują pieniądze na zakup z Narodowego Funduszu Zdrowia. Tak funkcjonuje cały mechanizm - tłumaczy.
Wydaje się, że zapis jest po prostu nie do końca zrozumiały dla części zainteresowanych.
Krew można, a nawet należy oddawać bez wątpliwości.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak