To mogło być podpalenie - podejrzewa Jan Guzek
Za takim scenariuszem według prezesa przemawia to, że w magazynie nie było instalacji elektrycznej, nie było tam również materiałów łatwopalnych. – Przechowywaliśmy tutaj silniki do motorówek, spłonęła również łódź – wyjaśnia Guzek. – Magazyn był niedawno remontowany - dodaje.
- Ponieważ magazyn miał swoje lata wyremontowaliśmy go. Nie było tam żadnych instalacji dlatego podejrzewam, że było to podpalenie. Teren jest łatwo dostępny w tym miejscu brakuje ogrodzenia. Każdy mógł tutaj wejść – tłumaczy Guzek.
W tym sezonie z treningów korzysta około 80 młodych osób. Te nie zostaną przerwane, kajaki w chwili pożaru znajdowały się w innym magazynie. Przypomnijmy, to drugi tak poważny pożar w tym miejscu. Poprzedni miał miejsce kilka lat temu. Dariusz Kowalski członek zarządu klubu kajakowego ma nadzieję, że magazyn uda się odbudować – Liczymy na pomoc miasta - mówi.
- Trudno powiedzieć w jaki sposób będzie wyglądała odbudowa. To są straty, które przerastają możliwości finansowe klubu. Będziemy prosić o pomoc miasto – dodaje Dariusz Kowalski.
Waldemar Waron w chwili pożaru spał w jednym z pomieszczeń należących do klubu. – Obudziły mnie trzaski, ale nie podejrzewałem, że to pożar – mówi.
- Nocowałem tutaj, półtorej godziny przed pożarem sprawdzałem cały teren. Później położyłem się spać. Słyszałem trzaski ale myślałem, że w slipie beczki pracują. Dopiero obudziły mnie syreny strażackie – opowiada Waldemar Waron.
Na miejscu pracuje grupa dochodzeniowa, która ustali przyczyny pożaru.
Zobacz poranną relację z pożaru
Posłuchaj:
Piotr Wrona