Wyrok za pozbawienie wolności
Oskarżeni postanowili zemścić się na koledze, bo ten miał spać z dziewczyną jednego z nich. Włamali się do jego mieszkania i siłą zabrali go do lasu.
- Na miejscu mężczyźni się nad nim znęcali – mówiła na rozprawie prokurator Iwona Kobyłka.
- Zadając mu uderzenia ręką w twarz, grozili mu pozbawieniem życia poprzez powieszenie, zakładając w tym celu na jego szyi linę zawiązaną w pętlę i zmuszali go do poruszania się na kolanach. A także po przytrzaśnięciu drugiego końca liny zawiązanej na szyi poszkodowanego, grozili mu ciągnięciem za samochodem - czytała w akcie oskarżenia prokurator Kobyłka.
Następnie jeden z oskarżonych kazał poszkodowanemu wybrać sobie gałąź, na której się powiesi. Wtedy Piotr T. stwierdził, że zrobi to samodzielnie. Kiedy oskarżeni zobaczyli, że trochę przesadzili z nauczką dla kolegi, zaczęli go przepraszać i resztę dnia spędzili razem.
Poszkodowany Piotr T. na rozprawie bronił oskarżonych. Mówił, że nie ma do nich żalu i że zasługiwał na takie potraktowanie. Co ciekawe, poszkodowany jako jedyny był doprowadzony na rozprawę w kajdankach, ponieważ odbywa właśnie karę pozbawienie wolności za inny czyn.
Wtedy, gdy koledzy znęcali się nad nim w lesie, poszkodowany był poszukiwany i dzięki tym wydarzeniom został ujęty przez policję. Do tego faktu – oczywiście żartobliwie - odniósł się sędzia Mateusz Świst.
- Ciekawa rzecz, bo tak naprawdę – mówiąc tak dowcipnie – dzięki zachowaniu panów, wymiar sprawiedliwości odniósł korzyść. Dlatego, że osoba poszukiwana, która mieszka obok komisariatu policji, ukrywała się i po prostu zaczęła odbywać karę więzienia. Więc formalnie dałoby się to obronić jako obywatelskie zatrzymanie. Oczywiście żartuję – mówił na rozprawie sędzia Mateusz Świst.
Jednak sąd mógł sobie pozwolić na taki żart, ponieważ pomiędzy oskarżonymi a Piotrem T. nie ma żadnej urazy. Po rozprawie jeden z oskarżony pytał, czy może już odwiedzić kolegę w zakładzie karnym.
Oskarżeni zostali skazani na kary od roku i 10 miesięcy do 2 lat ograniczenia wolności. Dodatkowo wszyscy mają obowiązek wykonywania w tym czasie nieodpłatnych prac społecznych w wymierzę 20 godzin miesięcznie. Zdaniem sądu będzie to bardziej dotkliwe niż kara pozbawienia wolności w zawieszeniu. Wyrok jest nieprawomocny.
Posłuchaj relacji naszego reportera:
Kacper Śnigórski