Mord w Hucie Pieniackiej
Zginęło wtedy około 1500 osób. Pacyfikacji dokonali, według śledztwa IPN, żołnierze 4 Pułku Policyjnego SS złożonego z ochotników ukraińskich z SS-Galizien pod dowództwem Siegfrieda Binza wraz z okolicznym oddziałem Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) i oddziałem paramilitarnym składającym się z nacjonalistów ukraińskich pod dowództwem Włodzimierza Czerniawskiego.
Tragedię, dzięki przygotowanej wcześniej skrytce, przeżył wraz z rodzicami mieszkający dziś w Baborowie koło Głubczyc Józef Kobylański.
- Dramat trwał cały dzień. Dopiero po godzinie trzeciej zaczęło się uspakajać. Ocalało zaledwie kilka domów. Ci, którzy przeżyli, schronili się w Hucie Wierchobuskiej - wspomina.
Leszek Antoszczyszyn, działacz kresowy, uważa, że sprawa zbrodni w Hucie Pieniackiej jest marginalizowana. - Zbyt mało poświęca się uwagi martyrologii kresowej - przekonuje Antoszczyszyn.
- Historia Huty Pieniackiej została nagłośniona przez angielską telewizję. O tej sprawie ani w Polsce, ani na Ukrainie nie mówiono - mówi Antoszczyszyn.
Kazimierz Bernacki wspomina tragiczną historię swojej bratowej, która mieszkała koło Kamionki Strumiłowej.
- Tam banderowcy zamordowali całą rodzinę. Jej ojca zastrzelili jako pierwszego, później pozostałych członków rodziny. Uratował ją Ukrainiec, który miał posprzątać zwłoki i zorientował się, że dziecko - czyli moja bratowa - żyło. Zabrał ją do siebie i wychował - opowiada Bernacki.
Radio Opole włączyło się w międzynarodowy projekt „Spotkanie Odyseja” i rejestruje wspomnienia Kresowiaków. We wtorek (08.07) na Placu Żeromskiego w Strzelcach Opolskich swoją historią będzie można podzielić się między 15:00 a 17:00.
Posłuchaj:
Piotr Wrona