Anemiczna kampania do PE
Jak podkreśla Balawajder, jest to skutek innych ważnych wydarzeń, takich jak zamieszki na Ukrainie czy obchody 10-lecia wstąpienia do Unii Europejskiej. Ale - jak dodaje - to nie jedyny powód. Choć partie polityczne traktują wybory do Parlamentu Europejskiego jako probierz rzeczywistego poparcia dla partii, to jednak siły szykują na wybory samorządowe, bo to w samorządach dziś jest dziś najwięcej pieniędzy.
- Nasze społeczeństwo także coraz sceptyczniej patrzy na te wybory - dodaje politolog. - W świadomości obywateli wytwarza się przeświadczenie, że ludzie idą tam dla pieniędzy, a nie po to, żeby coś zdziałać. Świadczy o tym pojawianie się na listach wyborczych celebrytów czy sportowców, a nie ludzi znających się na polityce czy sprawach europejskich. Dlatego wybory do europarlamentu mają zawsze niską frekwencję - podsumowuje Balawajder.
Posłuchaj:
Oprac: Roman Juranek