Indie/ Odbyła się druga faza wyborów parlamentarnych
Do zdobycia w wyborach parlamentarnych są 543 mandaty. Izba Ludowa wyłania premiera, który z kolei wybiera ministrów swojego rządu. Aby uzyskać większość, należy wprowadzić do izby co najmniej 272 deputowanych.
W piątkowej turze wyborów o 88 mandatów ubiega się 1202 kandydatów.
Według analityków politycznych to głosowanie może być kluczowe dla Indyjskiej Partii Ludowej (BJP) premiera Narendry Modiego, gdyż obejmuje ono 13 stanów, gdzie w przeważającej części jego stronnictwo ma spore poparcie. Punkty wyborcze zostały otwarte m.in. w Radżastanie, Assamie, Madhja Pradeś, Uttar Pradeś i Maharasztrze.
Premier Modi przedstawił swój wyborczy plan, w którym Narodowy Sojusz Demokratyczny (w jego skład wchodzi BJP) ma przejąć ponad 400 mandatów, przy czym jego partia ma ich zdobyć 370. W ciągu 77 lat niepodległości Indii zdarzyło się to tylko raz – w 1984 r. opozycyjna obecnie partia Indyjski Kongres Narodowy (INC) zdobyła 404 miejsca w następstwie zabójstwa premierki Indiry Gandhi.
W tej turze wyborczej jeden z najważniejszych liderów opozycji Rahul Gandhi walczy o utrzymanie okręgu wyborczego w Kerali, który wybrał go w 2019 r. Polityk jest synem, wnukiem i prawnukiem byłych premierów Indii. Kerala jest jedynym większym stanem Indii, który nigdy w historii nie wybrał do Izby Ludowej członka partii BJP.
Frekwencja w pierwszym etapie głosowania, które odbyło się 19 kwietnia, wyniosła ok. 62 proc. Analitycy oczekują, że będzie ona rosła w kolejnych turach głosowania. W 2019 r. odnotowano najwyższą frekwencję w historii wyborów parlamentarnych w Indiach – 67,11 proc.
Jak informują media, aby podnieść frekwencję w mieście Bangaluru w południowych Indiach, gdzie od lat frekwencja w wyborach jest bardzo niska, wiele firm oferuje wyborcom szereg zachęt – od darmowych posiłków po przejazdy taksówkami. W niektórych punktach gastronomicznych klient, który pokaże palec poplamiony niezmywalnym atramentem na dowód oddania głosu, otrzymuje zniżkę.(PAP)
mzb/ mms/