Opolscy politycy o akcjach referendalnych
– Jak zawiąże się komitet referendalny, to dość łatwo wymyślić powód, żeby dokopać władzy. Zazwyczaj negatywne oceny dużo łatwiej formułować, łatwiej pokazać błędy niż przebić je osiągnięciami – stwierdza Stanisław Rakoczy, wiceminister z PSL, a dawniej starosta kluczborski, który ma za sobą referendum.
Arkadiusz Szymański z Prawa i Sprawiedliwości krytykuje wypowiedź Donalda Tuska w sprawie bojkotu referendum w Warszawie. Jednocześnie bardzo dobrze ocenia akcję zbierania podpisów w Kędzierzynie-Koźlu. – Akurat tam akcja zbierania podpisów bardzo się udaje, chcieliśmy nawet wesprzeć naszych kolegów w Kędzierzynie-Koźlu, nie ma takiej potrzeby. Są pewni, że sobie poradzą – mówi Radiu Opole Szymański.
Michał Nowak z Solidarnej Polski uważa, że nie powinno się przekonywać o zbyteczności zwoływania referendum argumentem dotyczącym kosztów jego przeprowadzenia. – Dajmy ludziom możliwość korygowania złego rządzenia kiedy tylko chcą. Złe rządzenie jest najbardziej kosztowne dla społeczeństwa. Jeżeli inicjatywa referendów lokalnych będzie dobrze rozwijana w Polsce, to może to scalać poszczególne samorządy i ludzi. Bo obywatele będą w końcu czuli, że mają coś do powiedzenia – podkreśla Nowak.
Adam Kępiński z SLD negatywnie ocenia sposób rządzenia w Kędzierzynie-Koźlu. Jednocześnie zaznacza, że referendum nie można zrównywać z wyborami samorządowymi. – Za rok wybory, a ci ludzie zachowują się, jak by były dwa tygodnie po wyborach. Mam nadzieję, że szczególnie w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim obywatele po prostu zdecydują się na stabilnych polityków, stabilne partie i ludzi, którzy mają trochę doświadczenia – mówi Kępiński.
Paweł Pohorecki z Ruchu Palikota ocenia referenda jako istotny element demokracji.
Źródło: "Loża radiowa".
Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:
Piotr Wrona (oprac. WK)