7 maja ukazała się autobiografia Caryn Elaine Johnson, znanej na całym świecie jako Whoopi Golberg. Na kartach książki zatytułowanej „Bits & Pieces: My Mother, My Brother and Me”, którą wydawca określa jako „poruszający hołd złożony mamie przez córkę”, gwiazda kina i telewizji opisuje relacje z najbliższymi osobami oraz traumatyczne wydarzenia ze swojej przeszłości. Autorka skupia się głównie na ludziach, którzy wywarli największy wpływ na jej życie. Mowa o matce aktorki, Emmie Harris, która zmarła latem 2010 roku oraz bracie Clydzie K. Johnsonie, którego straciła pięć lat później.

Zdobywczyni Oscara wielokrotnie wspominała w wywiadach o tym, jak wiele zawdzięcza swojej rodzicielce. Wkrótce po narodzinach córki ojciec przyszłej gwiazdy opuścił rodzinę. Aby zapewnić sobie i dzieciom godny byt, matka Goldberg pracowała na dwóch etatach, jako pielęgniarka i nauczycielka. W rozmowach z prasą hollywoodzka aktorka podkreślała, że mama zawsze wspierała ją w trudnych momentach, a gdy zdiagnozowano u niej dysleksję, pomagała w odrabianiu lekcji. To ona zaraziła komiczkę miłością do kina i konsekwentnie popychała ją ku realizacji marzeń.

W swojej autobiografii laureatka dwóch Złotych Globów ujawniła, że jej zmarły w 1993 roku ojciec Robert James Johnson był homoseksualistą. „Jako czarnoskóry gej w latach 60. na pewno nie miał łatwo. Wraz z bratem widywaliśmy go sporadycznie. Myślę, że był miłością życia mojej mamy. Z tego, co wiem, nigdy nie spotykała się z żadnym innym mężczyzną, żadnemu nie okazywała większego zainteresowania” – zdradziła 68-letnia gwiazda.

We wspomnieniach opisała ona także dramatyczny moment z dzieciństwa, gdy jej matka próbowała popełnić samobójstwo, wkładając głowę do piecyka. 8-letnia Caryn wezwała na pomoc sąsiada, który natychmiast zadzwonił po karetkę pogotowia. W rezultacie kobieta trafiła do szpitala psychiatrycznego, gdzie została poddana elektrowstrząsom. Po wyjściu z ośrodka przez pewien czas nie pamiętała własnych dzieci. Dopiero po latach gwiazda dowiedziała się, że jej matka przechodziła wówczas poważne załamanie nerwowe. „Nigdy nie mówiła o swoich uczuciach. Za wszelką cenę starała się być silna i samowystarczalna” – wyznała gwiazda „Uwierz w ducha”.

Śmierć ukochanej mamy była dla Goldberg prawdziwym ciosem. Aktorka dowiedziała się, że jej rodzicielka umiera, gdy przebywała za kulisami teatru London Palladium, gdzie występowała w scenicznej adaptacji „Zakonnicy w przebraniu”. Komiczka odebrała wówczas telefon od brata, który poinformował ją, że w wyniku komplikacji związanych z tętniakiem mózgu ich matka została podłączona do aparatury podtrzymującej życie. Nieocenione wsparcie zaoferowała aktorce koleżanka po fachu Maggie Smith. Gwiazda „Harry’ego Pottera” dotrzymywała Goldberg towarzystwa podczas oczekiwania na lot do Kalifornii, słuchając opowieści aktorki o jej mamie. „Powiedziała mi: +Moja droga przyjaciółko, przejdziemy przez to razem. Zawieziemy cię do szpitala, żebyś mogła ją pożegnać+. Rozmawiałyśmy całą noc. To, że była przy mnie, tak wiele dla mnie znaczy” – wyznała Goldberg.

Aktorka wróciła również wspomnieniami do niegdysiejszego uzależnienia od kokainy, po którą w latach 80. sięgała większość jej znajomych. „Byłam zapraszana na imprezy, na których brali dosłownie wszyscy. Nie wydawało się to wtedy niebezpieczne. (…) Finalnie wpadłam do głębokiej studni. Na pewnym etapie byłam bardzo dobrze funkcjonującą narkomanką” – relacjonuje gwiazda. Jak pisze na kartach książki, w krytycznym momencie zaczęła doświadczać halucynacji. „Pamiętam, jak pewnego dnia wydawało mi się, że coś znajduje się pod moim łóżkiem i zaraz mnie zaatakuje. Nie ruszyłam się z łóżka przez 24 godziny – tyle, ile człowiek jest w stanie maksymalnie wytrzymać z pełnym pęcherzem” – ujawniła gwiazda.

Goldberg opisała też pewien incydent w hotelu, który był dlań swoistym momentem przebudzenia. Została ona wówczas nakryta przez pokojówkę na zażywaniu nielegalnej substancji. „To jedna z tych chwil, gdy orientujesz się, że sięgnęłaś dna. Zatrzymałam się w bardzo ekskluzywnym hotelu na Manhattanie. Dostałam wtedy od kogoś uncję kokainy. Usiadłam na podłodze w szafie i po prostu zaczęłam wciągać. Nie usłyszałam pukania pokojówki, która chwilę później weszła, by posprzątać. Gdy otworzyła szafę, obie wrzasnęłyśmy, a ona cofnęła się i wyglądała tak, jakby miała zamiar uciec. Musiałam ją szybko dogonić i spróbować uspokoić. Kiedy do niej mówiłam, ciągle wpatrywała się w moją twarz. Spojrzałam więc w lustro i zobaczyłam, że całą twarz mam pokrytą białym proszkiem” – wyjawiła aktorka. Z nałogiem Goldberg zerwała przede wszystkim z myślą o matce oraz swojej córce. „Pozwoliłam, by to przejęło kontrolę nad moim życiem. Gdyby moja mama zobaczyła mnie w takim stanie, umarłabym ze wstydu. Byłam na siebie wściekła, więc szybko doprowadziłam się do ładu” – zdradziła aktorka. (PAP Life)

iwo/ag/