Artur Barciś: „Płaczę ze wzruszenia, oglądając mecze Igi Świątek”
„Uwielbiam sport. To jest rywalizacja, która jest piękna. Czekam na olimpiadę. Już wiem, jak będę to przeżywał. Z tym, że interesują mnie te zawody czy mecze, w których uczestniczą Polacy. To jest - może zabrzmi to zbyt górnolotnie - jakiś rodzaj patriotyzmu. Dlatego, jeżeli Robert Lewandowski strzela gola w Barcelonie, to cieszę się jako Polak, bo to Polak jest na ustach wszystkich. Albo jak Iga Świątek wygrywa Roland Garros, to płaczę ze wzruszenia. W takich momentach uruchamiam wszystkie emocje, które mam w sobie i których wtedy kompletnie nie kontroluję” – Artur Barciś zwierza się w rozmowie z PAP Life.
Gwiazdor bardzo lubi swoje żywiołowe reakcje podczas śledzenia zawodów sportowych, bo może odreagować to, że występując jako aktor cały czas musi kontrolować emocje. „Kiedy gram, moje ciało robi to, co mu każę. Jeżeli każę mu płakać rzewnymi łzami, to ja o tym decyduję, a nie dlatego, że przypominam sobie, że umarł mi pies. Więc te wszystkie emocje, które wyglądają jak prawdziwe, czy to w filmie, czy w teatrze, poddają się mojej kontroli” – mówi ten 67-latek.
„Natomiast emocje, które wylewają się ze mnie, gdy nasi siatkarze wygrywają mistrzostwa świata, są zupełnie niekontrolowane. Wtedy używam brzydkich wyrazów, krzyczę, wrzeszczę, podskakuję. Moja żona mówi, że kiedyś mnie nagra i jak to wypuści, to wszyscy umrą ze śmiechu. Ale ja uwielbiam te emocje, bo one mnie oczyszczają” – dodaje aktor.
W ostatnim czasie jego energia znalazła ujście w reżyserii teatralnej. 16 kwietnia w Małej Warszawie premierę miała komedia „Barabuum!”, którą wyreżyserował Barciś. „Tekst +Barabuum!+ chodził za mną 10 lat. To jest hiszpańska sztuka, której nikt nie chciał robić, bo nie wiadomo do końca, co to jest, a ja zobaczyłem w tym ogromny potencjał dobrego teatru. Ta komedia najpierw jest dramatem psychologicznym, potem zmienia się w farsę, a potem dzieją się jeszcze różne rzeczy, które na końcu powodują, że ludzie płaczą. I najpierw płakali ze śmiechu, a potem ze wzruszenia. To jest to, co najbardziej lubię w teatrze, czyli wywoływać emocje widzów, żeby nie byli obojętni, tylko żeby wchodzili w świat, który przedstawiam” – mówi artysta.
W obsadzie spektaklu są Jowita Budnik, Katarzyna Wajda, Marcin Korcz i Paweł Małaszyński. (PAP Life)
ikl/ag/