Znikają przejazdy kolejowe, które nie zostały przejęte przez gminy
Rozebrane przez PKP przejazdy kolejowe bulwersują mieszkańców i samorządowców na południu Opolszczyzny. Komplikuje to dojazd m.in. do pól rolników. Takie przejazdy usunięto na wyremontowanej niedawno linii kolejowej 306 w gminie Lubrza. Tamtejszy wójt zarządził ćwiczenia strażackie z udziałem m.in. prudnickiej jednostki pożarniczej. Miały one wykazać utrudnienia, jakie wystąpią podczas akcji ratowniczej w jego miejscowości.
- Przednie koła by przejechały, a tył by się zawiesił i byśmy tu stali – powiedział kierowca wozu strażackiego OSP Lubrza, który dojechał do rozkopanego torowiska.
- Kolej rozebrała przejazd do naszej drogi polnej, która jest strategiczna - mówi wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. – Jest jedną z dwóch dróg umożliwiających dojazd do przemysłowej części miejscowości, ale też do budynku czterorodzinnego. Ktoś bez żadnej informacji zrobił takie duże utrudnienie służbom ratowniczym.
Jak nas poinformowano działania prowadzone przez PKP mają związek z weryfikacją wszystkich przejazdów, aby odpowiadały wymogom rozporządzenia. Powinny one znajdować się tylko na drogach publicznych.
- Gminy miały ponad rok, aby przejąć takie przejazdy na drogach niepublicznych – wyjaśnia Bogdan Ząbek z zespołu prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. – Jeżeli nie ma zainteresowania przejęciem tego przejazdu przez użytkownika, czy też przekwalifikowania drogi na drogę publiczną, to nie pozostaje nic innego, jak fizyczne zlikwidowanie tego przejazdu.
- Kolej występuje, aby gmina przejęła przejazdy – dodaje wójt Kozaczek. – Ale, co to oznacza? Że mamy przejąć sześć płyt betonowych? Mam tam zatrudnić dróżnika i zrobić barierki? To jest zwykły przejazd na utwardzonej drodze transportu rolnego. Nie ma tam czegoś, co by można było przejąć i użytkować.
W gminie Lubrza rozebrano dwa przejazdy kolejowe. Znajdowały się one na trasie Prudnik – Krapkowice, którą na potrzeby wojska wyremontowano za 35 mln złotych. Według mieszkańców Lubrzy w ciągu miesiąca przejeżdżają tam dwa pociągi. O problemach wynikających z likwidacji przejazdów kolejowych władze Lubrzy poinformowały Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego, które podlega wojewodzie.
- Kolej rozebrała przejazd do naszej drogi polnej, która jest strategiczna - mówi wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. – Jest jedną z dwóch dróg umożliwiających dojazd do przemysłowej części miejscowości, ale też do budynku czterorodzinnego. Ktoś bez żadnej informacji zrobił takie duże utrudnienie służbom ratowniczym.
Jak nas poinformowano działania prowadzone przez PKP mają związek z weryfikacją wszystkich przejazdów, aby odpowiadały wymogom rozporządzenia. Powinny one znajdować się tylko na drogach publicznych.
- Gminy miały ponad rok, aby przejąć takie przejazdy na drogach niepublicznych – wyjaśnia Bogdan Ząbek z zespołu prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. – Jeżeli nie ma zainteresowania przejęciem tego przejazdu przez użytkownika, czy też przekwalifikowania drogi na drogę publiczną, to nie pozostaje nic innego, jak fizyczne zlikwidowanie tego przejazdu.
- Kolej występuje, aby gmina przejęła przejazdy – dodaje wójt Kozaczek. – Ale, co to oznacza? Że mamy przejąć sześć płyt betonowych? Mam tam zatrudnić dróżnika i zrobić barierki? To jest zwykły przejazd na utwardzonej drodze transportu rolnego. Nie ma tam czegoś, co by można było przejąć i użytkować.
W gminie Lubrza rozebrano dwa przejazdy kolejowe. Znajdowały się one na trasie Prudnik – Krapkowice, którą na potrzeby wojska wyremontowano za 35 mln złotych. Według mieszkańców Lubrzy w ciągu miesiąca przejeżdżają tam dwa pociągi. O problemach wynikających z likwidacji przejazdów kolejowych władze Lubrzy poinformowały Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego, które podlega wojewodzie.