Opolanie listy piszą
– Myślę, że już możemy mówić o sukcesie, małym sukcesie. Przyszło dużo różnych osób. Przyszły osoby, które poznałam już w zeszłym roku. To jest też dla mnie bardzo fajny znak, że są osoby, którym nie jest to obojętne i spotykamy się co roku by wspólnie pisać listy - mówi Sabina Złotorowicz, koordynatorka Koła Pedagogiki Międzykulturowej Uniwersytetu Opolskiego i współorganizator Maratonu.
Rzeczywisty sukces akcji ocenić będzie można dopiero wtedy, gdy uda się poprawić los osób, w sprawie których pisane były listy.
- Wiem, że maraton jest skuteczny, dlatego po raz kolejny wzięłam w nim udział. Zdarzało się, że otrzymywaliśmy listy od uwolnionych osób, w imieniu których pisaliśmy albo dostaliśmy informacje, że sytuacja tych osób się poprawiła. I to na tyle, że te prawa człowieka nie są już łamane i to jest ogromny sukces tej akcji. Myślę, że to też napędza tą akcję na kolejne lata. W tym roku, jak na razie, wybrałam sobie dwie historie – piszę w imieniu John Jeanette, która zmieniła płeć i powiedziano, że była to obowiązkowa zmiana. I do gubernatora Stanu Delta w sprawie Mosesa Akatugba, który został skazany na śmierć w wieku 16 lat, co jest niezgodne z prawem międzynarodowym – tłumaczy Joanna Tyburczyk.
Tegoroczny Maraton Pisania Listów odbywa się w 400 miejscach w całej Polsce. W sprawie „więźniów sumienia”, walczących o prawa człowieka, można podpisać także petycję, która znajduje się na stronie internetowej organizacji.
Posłuchaj:
Daria Placek