Opole w weekend biło niechlubne rekordy przekroczenia stężenia pyłu zawieszonego w powietrzu. Według stacji pomiarowych w stolicy regionu normy PM10 były trzykrotnie wyższe niż w chociażby w Krakowie, który słynie z walki ze smogiem. Większość mieszkańców zdecydowała się na pozostanie w domach i nieotwieranie okien.
- Przede wszystkim u mnie na ul. Kolejowej, tam jest dopiero sodoma. Czym ludzie palą? Czym się da, szczerze mówiąc. Nawet oponami - mówi jedna z kobiet.
- Najbardziej uciążliwe było to, że nie mogliśmy wyjść z dziećmi na dwór. Była obawa o zdrowie, bo dzieci chorują - dodaje opolanka.
- Było widoczne takie mleczne powietrze. To nie była mgła, tylko po prostu smog, który otaczał. Było czuć nieprzyjemny zapach spalin - mówi jeden z mężczyzn.
Profesor Tomasz Ciesielczuk z Uniwersytetu Opolskiego wyjaśnia, że w ostatnich dniach mieliśmy do czynienia z mieszaniną mgły i smogu. Przyczyniła się do tego inwersja temperaturowa, czyli zjawisko atmosferyczne polegające na wzroście temperatury powietrza wraz z wysokością. Do tego doszła bezwietrzna pogoda oraz to, co emitujemy z domowych palenisk. - Ponad 80% zanieczyszczeń powietrza w miastach właśnie pochodzi z sektora komunalnego. W związku z tym to my sami generujemy te emisje, które później nas trują. Wiatr jest naszym zbawieniem, jeżeli chodzi o jakość powietrza, szczególnie, jeżeli chodzi właśnie o zapylenie i te związki LZO, lotne związki organiczne. Natomiast, jeżeli nie wieje, to wtedy te zanieczyszczenia utrzymują się przez dłuższy czas.
Kiepska jakość powietrza szczególnie źle wpływa na osoby cierpiące z powodu przewlekłych chorób serca i układu oddechowego. Potwierdza to dr Ewa Skrzypczyńska, ordynator oddziału klinicznego pulmonologii Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - My to widzimy w naszych oddziałach szpitalnych ratunkowych, że jak jest smog, jest duże zanieczyszczenie, to ilość pacjentów, która zgłasza się w trybie ostro-dyżurowym zdecydowanie zwiększa się. Absolutnie taka zależność istnieje - mówi.
W mediach społecznościowych prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski tłumaczył, że: "problem nie dotyczy tylko Opola a walczyć z nim trzeba w przeważającej części Polski. Zanieczyszczenie powietrza w Opolu jest w ponad 60 procentach spoza Opola. Miasto od lat dotuje wymianę pieców, ale zmusić nikogo do wymiany nie można. A wysokie podatki ekologiczne na węgiel sprawiły, że ludzie nie przyłączają się do sieci ze względu na wysokie koszty i palą czym się da".