KE parafowała umowę o wolnym handlu z krajami Mercosuru. Czy rolnicy będą protestować?
- Sprzeciwiamy się tej umowie - mówi Łukasz Smolarczyk, wiceprezes Izby Rolniczej w Opolu. Przypomnijmy, szefowa Komisji Europejskiej ogłosiła w Urugwaju parafowanie umowy o wolnym handlu z krajami latynoamerykańskiej strefy Mercosur. Teraz umowę muszą ratyfikować państwa członkowskie. Zastrzeżenia zgłasza m.in. Polska, Francja i Parlament Europejski. Porozumienie ma uwolnić unijny handel z Argentyną, Boliwią, Brazylią, Paragwajem i Urugwajem. Zdaniem rolników spowoduje to niekontrolowany napływ żywności.
- Jako rolnicy mamy swoje argumenty - dodaje Łukasz Smolarczyk. - Argumentami naszymi jest to, że my produkujemy żywność w całkiem innych standardach. Przez to, że Europa nałożyła na siebie, na swoją całą gospodarkę, nie tylko rolnictwo, olbrzymie koszty transformacji energetycznej, dzisiaj rolnicy w całej Europie mają dużo wyższe koszty związane ze swoją produkcją. Mamy w Europie wycofane substancje aktywne z produkcji roślinnej, które są powszechnie stosowane w krajach Merkosuru. Tu nie ma jakby gospodarki wolnorynkowej w ogóle.
- Obawiam się, że ta sytuacja może spowodować kolejną falę protestów w Europie. Oby nie była większa niż w zeszłym roku - dodaje Łukasz Smolarczyk. W zeszłym roku ten zalew towarów rolnych z Ukrainy dotyczył praktycznie Europy środkowo-wschodniej, a dzisiaj umowa z krajami Merkosuru będzie dotyczyła całej Europy. Tutaj najbardziej ucierpią takie branże jak mięso wołowe, produkcja drobiu i naprawdę myślę, że czeka Europę dość niespokojny okres.
Komisja Europejska skłania się, by część handlową wydzielić z porozumienia, co oznacza, że wtedy wystarczy poparcie większości krajów. - Minister rolnictwa deklaruje, że jest przeciwny podpisaniu umowy, podobnie premier Donald Tusk. Ale sama deklaracja nie wystarczy, trzeba szukać sojuszników - dodaje Łukasz Smolarczyk. Jak podkreśla, przeciwni są również Holendrzy czy Belgowie, dlatego należy szukać w Europie jeszcze kilku państw, dzięki którym zostałaby zbudowana tzw. mniejszość blokująca.
- Obawiam się, że ta sytuacja może spowodować kolejną falę protestów w Europie. Oby nie była większa niż w zeszłym roku - dodaje Łukasz Smolarczyk. W zeszłym roku ten zalew towarów rolnych z Ukrainy dotyczył praktycznie Europy środkowo-wschodniej, a dzisiaj umowa z krajami Merkosuru będzie dotyczyła całej Europy. Tutaj najbardziej ucierpią takie branże jak mięso wołowe, produkcja drobiu i naprawdę myślę, że czeka Europę dość niespokojny okres.
Komisja Europejska skłania się, by część handlową wydzielić z porozumienia, co oznacza, że wtedy wystarczy poparcie większości krajów. - Minister rolnictwa deklaruje, że jest przeciwny podpisaniu umowy, podobnie premier Donald Tusk. Ale sama deklaracja nie wystarczy, trzeba szukać sojuszników - dodaje Łukasz Smolarczyk. Jak podkreśla, przeciwni są również Holendrzy czy Belgowie, dlatego należy szukać w Europie jeszcze kilku państw, dzięki którym zostałaby zbudowana tzw. mniejszość blokująca.