Konserwator zabytków interweniuje w sprawie Dębowej
– Wstrzymaliśmy te roboty natychmiast, szybciej się już nie dało. Wstrzymać roboty, poinformować tego pana, zresztą już po raz kolejny, że nie może ich realizować, zawiadomić policję - to są wszystkie czynności, które może podjąć konserwator – podkreśla Iwona Solisz.
Konserwator wojewódzka powiedziała Radiu Opole, że przygotowuje w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Jest przekonana, że inwestor z Dębowej był w pełni świadom tego, co robi. – Kto niszczy obiekt zabytkowy, podlega każe pozbawienia wolności od 3 do 5 lat, jeżeli niszczy to świadomie. Jeżeli robi to nieświadomie, to jest to wykroczenie. Ale ja uważam, że pan Szpryngiel robi to świadomie, bo wiedział, był u nas, dowiadywał się, gdzie jest stanowisko archeologiczne – informuje Solisz.
Bogdan Szpryngiel odpiera zarzuty o tym, jakoby miał naruszyć stanowisko badawcze. – Chyba z miesiąc temu byłem u konserwatora. Deliberowaliśmy nad tym stanowiskiem, czy ono jest, czy nie jest. W końcu wyszło, że nie jest. On ma taki protokół z oględzin, bo też wtedy był bez mojego udziału. Obejrzał to i ostatecznie doszliśmy do wniosku, że to nie jest stanowisko. Owszem, niemieckie źródła podają, że tutaj były jakieś badania, ale nie było nawet dokładnej lokalizacji – mówi Radiu Opole Szpryngiel.
Kto ma rację? Być może ustali to prokuratura, do której na dniach trafić ma zawiadomienie z biura konserwatora zabytków.
Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:
Krzysztof Bednarz /Adam Wołek (oprac. WK)