"Stop wiatrakom". Protest mieszkańców przed urzędem w Kluczborku
Były transparenty, biało-czerwone flagi, znicze i trąbki. Około 70 osób zgromadziło się przed Urzędem Miejskim w Kluczborku, protestując przeciwko planom budowy farm wiatrowych w gminie.
Adam Habrajski, przedstawiciel Stowarzyszenia "Stop Wiatrakom w Dolinie Stobrawy", mówi o szkodliwym wpływie turbin wiatrowych na zdrowie mieszkańców, względach bezpieczeństwa i spadku wartości nieruchomości.
- Chcemy, aby mieszkańcy, którzy będą sąsiadowali i mieszkali z tymi wiatrakami na co dzień przez 25-30 najbliższych lat, aby oni decydowali, czy chcą mieszkać pod takimi turbinami wiatrowymi, czy też nie. Radni powinni z kolei zagłosować zgodnie z wolą mieszkańców.
Damian Czajka, również ze Stowarzyszenia "Stop Wiatrakom", uważa, że wiatraki zlokalizowane 900 metrów od zabudowań to zbyt mała odległość.
- Oczekujemy zwiększenia tej odległości. Jesteśmy w stanie pójść na kompromis, trzymając się zaleceń ustawy, która do tej pory zalecała odległość 10H. Mowa więc o odległości dziesięciokrotnej wysokości wiatraka. W naszym przypadku wieża wiatraka wraz ze skrzydłem w miejscu szczytowym ma 205 metrów, zatem one powinny stać minimum dwa kilometry od naszych domostw.
Jarosław Kielar, burmistrz Kluczborka, jest zwolennikiem energii odnawialnej. Włodarz mówi o długich procedurach i posadowieniu wiatraków za 5-6 lat. - Nie wszędzie można stawiać je, ale w części naszej gminy jest możliwość - podkreśla.
- Nie są to wielkie liczby, bo warto zaznaczyć, że tu krążyły legendy o stu wiatrakach. W sumie może być ich około 40 i to w przypadku, jeśli wszystkie postępowania zostaną pozytywnie zakończone. Inna sprawa, że jesteśmy właściwie na początku tego procesu, bo firmy muszą uzyskać niezbędne pozwolenia i możliwość przyłączy. To są duże inwestycje, które w perspektywie mają być korzystne dla wszystkich mieszkańców.
W proteście brał udział Janusz Kowalski, poseł Prawa i Sprawiedliwości. - Jestem przeciwko wiatrakom na lądzie, bo one są zupełnie niepotrzebne - ocenia. - Już dzisiaj polskie sieci energetyczne nie odbierają energii produkowanej z wiatraków, bo ona jest nikomu niepotrzebna. Sytuacja jest absurdalna, skoro w Polsce stawia się wiatraki, za które z budżetu państwa musimy płacić za nieodebraną energię. One nie produkują tej energii, bo nikt jej nie potrzebuje. Wiatraki są niestabilne w swojej pracy, a poza tym pracują jedną czwartą dni w roku.
Do Kluczborka przyjechał też Włodzimierz Skalik, poseł Konfederacji, który współpracuje z komitetem mieszkańców już od miesięcy. - Uważam te pomysły za fatalne i widzę tu paramafijny lobbing - przekonuje. - Byłem na spotkaniu w urzędzie i widziałem, jak zażyła jest relacja włodarzy miasta z przedstawicielami firm próbujących inwestować tutaj z pieniędzy podatnika. Przecież gdyby te instalacje nie były finansowane z udziałem grosza zabranego nam – obywatelom – przecież te farmy nigdy by nie powstały.
Temat budowy farm wiatrowych w gminie Kluczbork ma być omawiany i głosowany 29 stycznia podczas sesji Rady Miejskiej w Kluczborku.