Na Opolszczyźnie przepada w ciągu roku prawie 25 tysięcy wizyt u lekarzy specjalistów
Prawie 25 tysięcy wizyt u lekarzy specjalistów przepada w ciągu roku na Opolszczyźnie. To efekt nieodwoływania umówionych konsultacji.
Dla przykładu, w Poradni Urazowo-Ortopedycznej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu około 50 pacjentów tygodniowo nie informuje o swojej rezygnacji. We wszystkich innych oddziałach zdarza się po kilkanaście takich przypadków. Wystarczy zadzwonić, a linie telefoniczne nie powinny być mocno obciążone, bo w szpitalu działa system SMS, przypominający o wizytach i powiadamiający o zmianie terminu.
- Apelujemy o zgłaszanie nieobecności, czyli empatię, bo chcemy budować świadomość wśród pacjentów - mówi Renata Ruman-Dzido, prezes Szpitala Wojewódzkiego. - To chyba efekt niewczuwania się w sytuację innych. Być może poszłam do lekarza gdzieś indziej, może poczułam się lepiej lub zapisałam się w trzech różnych miejscach i byłam na wizycie, więc mam problem z głowy. Nie myślimy o tym, że inni czekają i możemy pomóc innemu człowiekowi niewielkim kosztem.
Pacjenci są świadkami sytuacji, gdzie lekarz siedzi sam w gabinecie. Jedna z kobiet mówi, że słyszy o rezerwowaniu wizyty w kilku miejscach równolegle i nieodwoływaniu pozostałych konsultacji. Jej zdaniem, w Polsce powinna działać centralna ewidencja. Jeden pacjent dodaje, że z tego wynikają ogromne kolejki i trudności w dostaniu się do lekarzy specjalistów. Z jego perspektywy, lekarze czekają na ludzi widmo.
Prezes Ruman-Dzido zwraca uwagę, że problem dotyczy nie tylko Opolszczyzny czy Polski, bo na przykład w Wielkiej Brytanii przy rejestracji wiszą kartki z liczbą nieodwołanych wizyt.
- Apelujemy o zgłaszanie nieobecności, czyli empatię, bo chcemy budować świadomość wśród pacjentów - mówi Renata Ruman-Dzido, prezes Szpitala Wojewódzkiego. - To chyba efekt niewczuwania się w sytuację innych. Być może poszłam do lekarza gdzieś indziej, może poczułam się lepiej lub zapisałam się w trzech różnych miejscach i byłam na wizycie, więc mam problem z głowy. Nie myślimy o tym, że inni czekają i możemy pomóc innemu człowiekowi niewielkim kosztem.
Pacjenci są świadkami sytuacji, gdzie lekarz siedzi sam w gabinecie. Jedna z kobiet mówi, że słyszy o rezerwowaniu wizyty w kilku miejscach równolegle i nieodwoływaniu pozostałych konsultacji. Jej zdaniem, w Polsce powinna działać centralna ewidencja. Jeden pacjent dodaje, że z tego wynikają ogromne kolejki i trudności w dostaniu się do lekarzy specjalistów. Z jego perspektywy, lekarze czekają na ludzi widmo.
Prezes Ruman-Dzido zwraca uwagę, że problem dotyczy nie tylko Opolszczyzny czy Polski, bo na przykład w Wielkiej Brytanii przy rejestracji wiszą kartki z liczbą nieodwołanych wizyt.