Piłkarze wnieśli race i petardy? Sprawę bada brzeska policja
Stal Brzeg może mieć problemy. Na ostatnim meczu użyto materiałów pirotechnicznych. Policjanci prowadzą dochodzenie w sprawie wydarzeń, jakie rozegrały się na stadionie miejskim 11 listopada. Podczas spotkania brzeskiej Stali z Odrą Opole na trybunach odpalono race i świece dymne. Rzucano również petardy hukowe. Zniszczeniu uległa bieżnia lekkoatletyczna. Straty wyceniono na 5 tysięcy złotych. Miejscowy klub piłkarski może dostać wysoką karę finansową. Co ciekawe, race mogli przekazać sami piłkarze Stali Brzeg. To ustalenia tamtejszych funkcjonariuszy.
Po ostatnim meczu Stali brzescy policjanci mają więcej pracy. Pirotechnika na stadionach w kraju jest zabroniona, a mimo tego rac, petard i świec dymnych użyto podczas spotkania.
- Prowadzimy czynności wyjaśniające w sprawie wnoszenia materiałów pirotechnicznych na stadion miejski w Brzegu, jak również pod kątem zniszczenia mienia. W tej sprawie zostały na razie zatrzymane trzy osoby. Wszystkim postawiono zarzut zniszczenia mienia, tj. bieżni lekkoatletycznej.
Mirosław Dziadek, rzecznik brzeski policji, dodaje, że materiały pirotechniczne mogli wnieść na teren stadionu... piłkarze brzeskiej Stali.
- Jak ustalili funkcjonariusze, najprawdopodobniej jeden z zawodników miejscowego klubu podał kibicom torbę z tymi właśnie materiałami. W trakcie meczu pracowali również kryminalni z Opola, którzy filmowali zachowania kibiców. Ten materiał będzie analizowany, nie wykluczamy dalszych zatrzymań. Zabezpieczyliśmy również nagrania z monitoringu – wyjaśnia Dziadek.
I ten materiał będzie w tej chwili analizowany. Podczas przesłuchania jeden z podejrzewanych zawodników przyznał, że torbę kibicom rzeczywiście podał, ale nie wiedział, co dokładnie jest w środku. Na meczu zużyto łącznie kilkadziesiąt sztuk materiałów pirotechnicznych.
Prezes Stali Brzeg Janusz Dziura nie chce sprawy komentować, nie wiadomo również, czy podejrzewani piłkarz lub piłkarze zostaną w jakikolwiek sposób ukarani. Kary natomiast można spodziewać się ze strony Opolskiego Związku Piłki Nożnej. Jak informuje Franciszek Dudek, w tej chwili materiał dowodowy jest analizowany i na ostateczną decyzję OZPN – u trzeba będzie poczekać kilka tygodni. Związek może nałożyć wysoką karę finansową, jak również zamknąć stadion dla kibiców.
Burmistrz Brzegu Jerzy Wrębiak nie szczędzi słów krytyki.
- Nie pochwalam tego, co się wydarzyło. Wręcz jest mi wstyd za to, że niektóry osoby, które zamiast patrzeć na widowisko sportowe, próbują robić niepotrzebne zamieszanie - komentuje.
Samorządowiec liczy, że podobne sytuacje nie będą już miały miejsca.
- Mam nadzieje, że był to wypadek przy pracy, że do podobnych zdarzeń już nie będzie dochodzić. Liczę na to, że kibice zrozumieją, że te widowiska sportowe mają być dla nich. Nie chcę, abyśmy za każdym razem się organizowali i mobilizowali, bo będzie jakaś burda na stadionie. Bo jeśli tak to ma wyglądać, to nie ma sensu, abyśmy wspomagali finansowo zespół. Mamy szanse na upragniony awans do III ligi – podkreśla Wrębiak.
Dodajmy, że dzień później na stadionie w Brzegu rozegrano międzynarodowy mecz kadr Polski i Serbii do lat 18. Tutaj kibice pokazali, jak należy się zachowywać.
Do sprawy będziemy wracać.
- Prowadzimy czynności wyjaśniające w sprawie wnoszenia materiałów pirotechnicznych na stadion miejski w Brzegu, jak również pod kątem zniszczenia mienia. W tej sprawie zostały na razie zatrzymane trzy osoby. Wszystkim postawiono zarzut zniszczenia mienia, tj. bieżni lekkoatletycznej.
Mirosław Dziadek, rzecznik brzeski policji, dodaje, że materiały pirotechniczne mogli wnieść na teren stadionu... piłkarze brzeskiej Stali.
- Jak ustalili funkcjonariusze, najprawdopodobniej jeden z zawodników miejscowego klubu podał kibicom torbę z tymi właśnie materiałami. W trakcie meczu pracowali również kryminalni z Opola, którzy filmowali zachowania kibiców. Ten materiał będzie analizowany, nie wykluczamy dalszych zatrzymań. Zabezpieczyliśmy również nagrania z monitoringu – wyjaśnia Dziadek.
I ten materiał będzie w tej chwili analizowany. Podczas przesłuchania jeden z podejrzewanych zawodników przyznał, że torbę kibicom rzeczywiście podał, ale nie wiedział, co dokładnie jest w środku. Na meczu zużyto łącznie kilkadziesiąt sztuk materiałów pirotechnicznych.
Prezes Stali Brzeg Janusz Dziura nie chce sprawy komentować, nie wiadomo również, czy podejrzewani piłkarz lub piłkarze zostaną w jakikolwiek sposób ukarani. Kary natomiast można spodziewać się ze strony Opolskiego Związku Piłki Nożnej. Jak informuje Franciszek Dudek, w tej chwili materiał dowodowy jest analizowany i na ostateczną decyzję OZPN – u trzeba będzie poczekać kilka tygodni. Związek może nałożyć wysoką karę finansową, jak również zamknąć stadion dla kibiców.
Burmistrz Brzegu Jerzy Wrębiak nie szczędzi słów krytyki.
- Nie pochwalam tego, co się wydarzyło. Wręcz jest mi wstyd za to, że niektóry osoby, które zamiast patrzeć na widowisko sportowe, próbują robić niepotrzebne zamieszanie - komentuje.
Samorządowiec liczy, że podobne sytuacje nie będą już miały miejsca.
- Mam nadzieje, że był to wypadek przy pracy, że do podobnych zdarzeń już nie będzie dochodzić. Liczę na to, że kibice zrozumieją, że te widowiska sportowe mają być dla nich. Nie chcę, abyśmy za każdym razem się organizowali i mobilizowali, bo będzie jakaś burda na stadionie. Bo jeśli tak to ma wyglądać, to nie ma sensu, abyśmy wspomagali finansowo zespół. Mamy szanse na upragniony awans do III ligi – podkreśla Wrębiak.
Dodajmy, że dzień później na stadionie w Brzegu rozegrano międzynarodowy mecz kadr Polski i Serbii do lat 18. Tutaj kibice pokazali, jak należy się zachowywać.
Do sprawy będziemy wracać.