Za nami czwartkowe (11.11) spotkania 10. kolejki Statscore Futsal Ekstraklasy. Obie nasze ekipy zanotowały zwycięstwa, jednak do samego końca mecze trzymały w napięciu.
Fit-Morning Gredar Brzeg pokonał na wyjeździe ostatni zespół rozgrywek, Górnika Polkowice 3:2, choć zwycięstwo wcale nie było takie pewne. W pierwszej części meczu trafienia dla brzeżan zanotowali Michał Grochowski i Jose Pepo. Po przerwie gospodarze w 34. minucie zdobyli bramkę kontaktową, a chwilę później doprowadzili do remisu. W ostatniej minucie trafienie dla Gredaru zanotował jednak Viacheslav Kozhemiaka, dając cenne trzy punkty i odbicie się od strefy spadkowej.
Wiele emocji przyniósł kibicom także pojedynek Dremana Opole Komprachcice z Red Dragons Pniewy. Gospodarze prowadzili już 5:1, by dostarczyć fanom dreszczy do ostatnich sekund. Szybkie pięć przewinień spowodowało, że podopieczni Jarosława Patałucha musieli mieć się na baczności. Przyjezdni strzelali aż do stanu 5:4. Kibice zamarli, gdy na dwie sekundy przed ostatnią syreną Smoki miały jeszcze szansę z przedłużonego karnego. Na szczęście mecz zakończył się jednobramkowym zwycięstwem opolsko-komprachcickiej ekipy.
- Szkoda, że taki horror trwał do ostatniej sekundy - mówi Tomasz Lutecki, rozgrywający Dremana. - Przedłużony rzut karny i po całym meczu, który był pod kontrolą robimy sobie takie niespodzianki. Nasz bramkarz spisywał się dziś niesamowicie. Wszystkie bramki, jakie dostał były praktycznie do "pustej". Co prawda z meczu pod kontrolą zrobił się horror, ale zostają nam na szczęście trzy punkty - dodaje.
W tabeli Dreman jest drugi, a Gredar jedenasty.