Z mapy Opola znika ostatni zakład kaletniczy. Z końcem marca opolska kaletniczka Elżbieta Klepczyk po pół wieku pracy zawodowej postanowiła zakończyć działalność. Przez jej ręce przeszły tysiące torebek, plecaków i pasków. Skórzane wyroby nie mają przed nią tajemnic.
Elżbieta Klepczyk chciała być krawcową. Jak przyznaje, zawód wybrała jej mama. Najpierw praktykowała w Oleśnie, potem dyplom mistrzowski robiła już w Opolu. Mówi, że jest ostatnią opolską pracującą w zawodzie kaletniczką. Od 25 lat nikt nie zgłosił się na praktyki.
Naprawiała tysiące torebek, te tańsze, ale i "z górnej półki", warte kilka tysięcy złotych. Wspomina jednego z klientów, który przyniósł pasek do naprawy. Mówił, że zapłacił za niego 500 złotych, bo to skóra. Ona powiedziała, że koło skóry to ten pasek dopiero sobie poleży - w jej zakładzie. Klient był mocno zdziwiony.
Posłuchajcie historii Elżbiety Klepczyk.