Opole Główne było pierwszym przystankiem specjalnego pociągu wiozącego uchodźców z Przemyśla. Pociąg kończył kurs na stacji we Wrocławiu. Służby wojewody spodziewały się pierwotnie nawet 400 osób, które miały znaleźć schronienie w naszym regionie. Ostatecznie na dworcu w Opolu wysiadło kilkadziesiąt osób.
Pani Lalika przyjechała do Opola z córkami i dwuletnim synkiem z Krzywego Rogu, to obwód dniepropetrowski na Ukrainie. Jak mówi w drodze jest od trzech dni. - Chcemy znaleźć miejsce, gdzie będziemy mogli spać i odpocząć, bo trzy dni jesteśmy bez snu ze względu na dzieci, bo było po prostu niebezpiecznie. Mężczyźni zostali na Ukrainie. Teraz szukamy dachu na głową. Czekaliśmy długo na pociąg do Lwowa, jechaliśmy nim 20 godzin, a później czekaliśmy na granicy jeszcze cały dzień, żeby dojechać do Przemyśla. Spaliśmy na stojąco. Było bardzo ciężko, ale teraz najważniejsze, że dzieci są bezpieczne.
- Byliśmy przygotowani na każdą możliwość, mieliśmy zabezpieczonych osiem autokarów - mówi wojewoda Sławomir Kłosowski. - Zaangażowaliśmy pracowników biura zarządzania kryzysowego OUW, straż graniczna zmobilizowana, policja, żołnierze WOT. Jesteśmy gotowi, natomiast część uchodźców postanowiła pojechać dalej do Wrocławia. Część przesiadała się na pociąg do Warszawy. U nas wysiadło kilkadziesiąt osób. Na część czekały rodziny indywidualne, u których się zatrzymają. W dalszym ciągu pozostajemy w gotowości.
Jak informuje wojewoda opolski w ośrodkach dedykowanych na Opolszczyźnie przez urząd przebywa blisko 700 uchodźców. - Na dziś mamy 1200 miejsc, które sukcesywnie uruchamiamy - dodaje.