Radio Opole » Operacja Dunaj, albo Lech kontra Czech » Posłuchaj cyklu » Strzelać czy nie strzelać? „O Polakach nie w…
2018-08-22, 07:55 Autor: Ireneusz Prochera

Strzelać czy nie strzelać? „O Polakach nie wspominano...”

Barykady i płonący radziecki czołg T-55, 21 sierpnia 1968 [By National Archives (archive.org) - https://archive.org/details/gov.archives.arc.1536420, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=31502243]
Barykady i płonący radziecki czołg T-55, 21 sierpnia 1968 [By National Archives (archive.org) - https://archive.org/details/gov.archives.arc.1536420, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=31502243]
Operacja Dunaj, albo Lech kontra Czech - odc. 12
Jedną z najbardziej drażliwych kwestii w ocenie udziału polskich żołnierzy w interwencji w Czechosłowacji jest odpowiedź na pytanie, czy obie strony gotowe były do siebie strzelać.
Z relacji polskich dowódców i żołnierzy wynika, że sprawa została postawiona raczej jasno. Gen. broni Włodzimierz Sawczuk mówił po latach, że te ustalenia zapadły już wcześniej na szczeblu kierownictwa MON. Wobec ludzi lojalnych miała obowiązywać – jak to określił – serdeczność i takim polskie wojska miały nieść pomoc. „Wobec wrogów socjalizmu mieliśmy być wrogami” – tłumaczy Sawczuk.

Określono to w rozkazach następująco: jeśli jakieś jednostki czechosłowackie stanęłyby na drodze w marszu do wyznaczonych rejonów, należało wystosować ultimatum: piętnaście minut na usunięcie się z drogi. Obowiązek postawienia tego ultimatum miał każdy dowódca kolumny marszowej. W razie odmowy miał uderzyć, rozbroić i jechać dalej.

Sawczuk mówi też, że jeżeli chodzi o kompetencje w zakresie użycia broni, to w razie napotkanego oporu – rozkaz miał prawo wydać już dowódca batalionu. „Natomiast w wypadku użycia broni przeciwko naszym wojskom ze strony przeciwnej, rozkaz otwarcia ognia mógł wydać dowódca plutonu”, dodaje w książce „Generałowie” Lecha Kowalskiego generał Sawczuk.

Ppłk Stanisław Lewandowski z 1. Samodzielnego Batalionu Szturmowego, który stanowił szpicę polskich wojsk wkraczających do Czechosłowacji, mówi z kolei, że co do zasad użycia broni dowódca 25. Pułku Zmechanizowanego płk Czechowski – tuż przed wkroczeniem do CSRS – tak wypowiedział się wobec kadry i żołnierzy: „Gdyby zaszła taka sytuacja, że strona czechosłowacka użyje broni, to nie czytajcie gazety”.

„Ja pozwalałem moim żołnierzom otwierać ogień bez mojej komendy, wystarczyło, żeby ich ostrzelali Czesi. W innych przypadkach byli zdani na moją decyzję”, dodaje podpułkownik Lewandowski.

Rozkazy wcale jednak nie uspokajały żołnierzy, a wręcz przeciwnie: potęgowały powszechną niepewność i dezorientację. Skutki bywały fatalne: dochodziło do przypadków, które Amerykanie określają jako friendly fire, czyli bratobójczego ostrzału. Nie wiedząc o sobie nawzajem, strzelały do siebie np. załoga uszkodzonego polskiego czołgu i odlegli o kilkadziesiąt metrów żołnierze batalionu remontowego, którzy w teorii powinni czołg raczej naprawiać niż ostrzeliwać.

Żołnierze reagowali bardzo różnie. Były przypadki nadużywania alkoholu, agresji wobec miejscowych, czasem z tragicznym połączeniem obu tych czynników w postaci masakry w Jiczynie. Większość jednak starała się jakoś sobie poradzić z tą nową i dla wielu przerażającą sytuacją.

Ppłk Ryszard Konopka z 11. Drezdeńskiej Dywizji Pancernej mówi, że sytuacja, w jakiej żołnierze się znaleźli, przytłaczała ich. Poruszeni byli samym faktem, że nosili przy sobie – do pewnego czasu – magazynki pełne amunicji i załadowaną broń osobistą. Ostrzegano, by mieć ją w pogotowiu, zawsze w zasięgu ręki. Wiedzieli, że zarówno oni mogą jej użyć, jak i strona przeciwna. „To nie były żarty”, dodaje Konopka

Dezorientacja obecna była oczywiście także po drugiej stronie. Dzięki rozkazom wydanym przez głównodowodzących armią czechosłowacką i apelom politycznych władz, złamanych przez Sowietów po pobycie w Moskwie, żołnierze Czechosłowackiej Armii Ludowej pozostali w koszarach.

Jeden z polskich żołnierzy wspominał, że koledzy z innego plutonu opowiadali, iż ich zadaniem było pilnowanie czeskich koszar. Ustawili szybkostrzelną dwulufową armatę przeciwlotniczą i lufy skierowali na wejście. Po kilku godzinach odwiedził ich jednak czeski dowódca z prośbą, aby się nie ośmieszali. W koszarach stacjonowało 80 czołgów. Polski oficer przeprosił czeskiego pułkownika i kazał odwrócić lufy.

Gen. bryg. Edward Dysko, dowódca 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej relacjonował po latach, że kiedyś przy okazji jakiegoś spotkania, żołnierze czescy wyznali Polakom, że nocą z 19 na 20 sierpnia otrzymali rozkaz, by absolutnie nie otwierać ognia do wkraczających wojsk radzieckich. Natomiast nie mieli takiego polecenia co do wkraczających jednostek Wojska Polskiego. Powstał – jak mówiono – dylemat: strzelać czy nie strzelać. Czesi podkreślali, że to, iż nie otwierali ognia do polskich wojsk, było wyłącznie ich decyzją, bo rozkaz brzmiał jednoznacznie: „Nie strzelać do Rosjan!”. O Polakach nie wspominano...

Zobacz także

2018-08-17, godz. 07:54 „Incydent w Jiczynie” – czarna karta z historii interwencji w 1968 roku O ile zdecydowana większość zaplanowanych operacji polskich jednostek podczas operacji „Dunaj” przebiegła bez strat dla ludności cywilnej, o tyle jednak… » więcej 2018-08-16, godz. 07:50 Opolskie ślady operacji „Dunaj” Wśród interweniujących w Czechosłowacji jednostek nie zabrakło również oddziałów stacjonujących w okresie pokojowym na terenie województwa opolskiego… » więcej 2018-08-14, godz. 07:51 Czy to była wojna „na serio”? Z perspektywy półwiecza jednym z podstawowych pytań, które dziś wielu zadaje w kontekście udziału polskich żołnierzy w interwencji w Czechosłowacji… » więcej 2018-08-13, godz. 07:58 Kain też był bratem, czyli reakcje na inwazję Społeczeństwo w zajmowanej przez wojska Układu Warszawskiego Czechosłowacji, w swojej przeważającej masie sprzeciwiło się interwencji. Od biernego potępienia… » więcej 2018-08-10, godz. 07:57 Ocena Dubčeka nie jest jednoznaczna, ale dla Czechów i Słowaków zawsze będzie symbolem Praskiej Wiosny Kluczową postacią w wydarzeniach, które doprowadziły najpierw do praskiej wiosny, a później do interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji… » więcej 2018-08-09, godz. 07:51 Praska Wiosna. Na monolicie uwidoczniły się pęknięcia Określenie Praska Wiosna młodszym słuchaczom może wydać się mało znajome. Znają za to zapewne takie pojęcia jak egipska wiosna, czy szerzej: arabska wiosna… » więcej 2018-08-08, godz. 07:53 Rolę „głównego jastrzębia” odgrywał Władysław Gomułka Co do tego, że centrum decyzyjne, w którym postanowiono o zbiorowym najechaniu na Czechosłowację, znajdowało się w Moskwie, nie ma wątpliwości. Analiza… » więcej 2018-08-07, godz. 14:38 Wielu uwierzyło, że z tego dusznego czerwonego pokoju da się wyjść Rok 1968 był rokiem wyjątkowym. Nieporównywalnym z żadnym innym. Był to rok, gdy na listach przebojów na kapitalistycznym Zachodzie królował kontrkulturowy… » więcej 2018-08-07, godz. 14:33 Operacja Dunaj, czyli jak zaatakowaliśmy Czechosłowację Mówi się, że czas leczy rany. I rzeczywiście – im dalej od roku 1968, tym obraz interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, a szczególnie… » więcej
12
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »