- Ten film znany był już mniej więcej przed rokiem. Był prezentowany w niektórych mediach. W 2018 roku został opublikowany raport, który nazwałbym raportem technicznym. W sposób syntetyczny omawiał techniczne przyczyny takiego, a nie innego zachowania samolotu Tu-145 nad Smoleńskiem. Ta filmowa prezentacja ma na celu przede wszystkim przybliżenie szerszej publiczności skomplikowanych wyliczeń natury technicznej. Pamiętajmy, że jeszcze do początku 2016 roku byliśmy karmieni narracją, w której samolot uderzył pięć metrów nad ziemią w brzozę, a następnie nie dotykając tej ziemi przekoziołkował i się rozbił na kilkadziesiąt tysięcy kawałków. To była oczywiście fikcja literacka. Coś takiego zaprezentowała najpierw pani Anodina zrzucając całkowicie winę na polskich pilotów. Potem tezy te w większości przejęła komisja Millera, która nie prowadziła żadnych badan, nie skorzystała z pomocy m.in. państw natowskich. To była oficjalna wersja. Z tym mieliśmy się zgodzić. To jest też efekt początkowych godzin, dni po katastrofie. Wtedy to, a i potem państwo polskie pod przewodnictwem rządu Donalda Tuska nie zdało egzaminu. Premier przestraszył się odpowiedzialności i przekazał całe śledztwo stronie rosyjskiej wraz z dowodami, czyli wrakiem samolotu i czarnymi skrzynkami. Po wznowieniu śledztwa w 2016 roku Polakom pomogło bardzo wiele materiałów pośrednich, głównie fotografii, które obrazowały, co się działo na wrakowisku, co robili Rosjanie, jak szczątki ofiar i wraku były rozłożone. Można było odtworzyć rzeczywisty przebieg wydarzeń w tej ostatniej fazie lotu. Obrazował zaprezentował to ten film. Oczywiście są osoby, które mają złą wolę i będą do końca negowały kulistość ziemi, czyli w tym przypadku faktyczny przebieg wydarzeń, dwa wybuchy na pokładzie samolotu. Po opublikowaniu raportu podkomisji w formie pisemnej stanie się on oficjalnym dokumentem państwa polskiego. Będziemy musieli wyciągnąć odpowiednie wnioski i są do tego narzędzia prawne. Użyła ich np. Holandia po zestrzeleniu samolotu linii malezyjskich na terenie Ukrainy okupowanym przez Rosję. Wówczas Rosja dokonywała takich samych manewrów dezinformacyjnych, jak po katastrofie smoleńskiej. Dla Holendrów skończyło się to o tyle korzystnie, że wrak samolotu został wywieziony, przeprowadzono normalne badania i efekt jest oczywisty. Za zestrzelenie odpowiada strona rosyjska - powiedział Jerzy Czerwiński, senator PiS.
13 kwietnia obchodzić będziemy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. W tym kontekście nasuwają się pytania dotyczące relacji z Rosją, która nie zwróciła Polsce wraku samolotu, nie dotrzymała słowa w sprawie budowy pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Czy w ostatnich latach państwo polskie zrobiło wszystko, co możliwe w tej sprawie?
- To co było możliwe zrobiono w międzynarodowym upowszechnieniu tej sprawy. Przypominam, że w roku 2018 Rada Europy podjęła rezolucję, w której zobowiązała stronę rosyjską do zwrotu wraku samolotu, zwrotu czarnych skrzynek i do niewprowadzania zmian na wrakowisku. Za tą rezolucją głosowali wszyscy oprócz przedstawicieli Platformy Obywatelskiej. To jest poniżej krytyki. Delegacja, która zginęła pod Smoleńskiem, elita państwa polskiego, to nie była podróż prywatna. Ci przedstawiciele naszego państwa mieli złożyć hołd ofiarom Katynia. Tu się jakby zespalają ze sobą dwa procesy historyczne. Początek to był 17 września, to co się działo podczas wojny na ziemiach wschodnich II RP. Potem był rosyjski protektorat nad PRL, niesuwerennym państwem. Byliśmy pod butem władzy komunistycznej, sowieckiej. Myśmy próbowali się oswobodzić. Dopiero jednak 1989 rok daje jakąś szansę. Potem był rok 1993 i wyprowadzenie wojsk rosyjskich z Polski, a następnie rok 1999 i wstąpienie do NATO. No i mamy rok 2010. Zdawałoby się, że skończyliśmy z wiekiem totalitaryzmu. Mamy inną Europę, inne zasady, prawa człowieka itd. Okazuje się, że można zgładzić elitę intelektualną, wojskową, głowę państwa i nie ma żadnych tego skutków. Próbuje się lansować wytłumaczenie katastrofy kompletnie nieprzystające do rzeczywistości. To jest jakby ostatni akcent braku suwerenności. Wtedy państwo polskie stchórzyło przed odpowiedzialnością. Premier Tusk stchórzył przed podjęciem odpowiedzialności. Można było wtedy nie godzić się na jawne zakłamania, fałszerstwa i wprost zażądać, że my będziemy tą katastrofę badać. Pan Tusk przyjmuje rolę prowadzącego politykę niesuwerenną, taką lokajską wobec Rosji. Dopiero zmiana rządu w 2015 roku, powołanie podkomisji pod przewodnictwem pana ministra Antoniego Macierewicza spowodowało, że jesteśmy w stanie jako suwerenne państwo mówić własnym głosem. Holandia potrafiła sobie poradzić z bardziej skomplikowanym przypadkiem, bo ten samolot był zestrzelony na dużej wysokości. A tutaj państwo polskie, cała jego machina pod przewodnictwem Donalda Tuska, nie było w stanie udowodnić co tak naprawdę działo się nad Smoleńskiem. To dopiero pokazuje w jakiej zależności byliśmy od Rosji – powiedział Jerzy Czerwiński.
W programie senator PiS odniósł się do zwolnienia Sławomira Nowaka z aresztu tymczasowego. Skomentował też sytuację związaną z przedłużającym się wyborem nowego Rzecznika Praw Obywatelskich oraz wnioskiem w tej sprawie parlamentarzystów PiS do Trybunału Konstytucyjnego. Polityk rządzącego obozu zanalizował również rozmowy jego ugrupowania z Pawłem Kukizem.