Niedawno w Rosji odnotowano pierwsze przypadki przejścia wirusa z zakażonych ptaków na ludzi. Światowa Organizacja Zdrowia oceniła, że w oparciu o obecną wiedzę ryzyko transmisji tego wirusa z człowieka na człowieka jest małe.
- Jest to przykład, że taka transmisja może się udać i może dojść do zoonozy, czyli przejścia wirusa z ptaka na człowiek. Mamy wówczas do czynienia z tzw. ptasią grypą, a nie z wysoce zjadliwą grypą ptaków. Prowadzone są związane z tym badania, ale jest bardzo duża bariera immunologiczna człowieka – uspakaja Wacław Bortnik, Opolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii.
Od stycznia w Polsce potwierdzono ponad 20 ognisk zjadliwej grypy ptaków. Czy branża drobiarska na Opolszczyźnie ma się czego obawiać?
- Branża ta powinna być zawsze, jak się to mówi, zwarta, silna i gotowa ze względu na cykliczność występowania wysoce zjadliwej grypy ptaków. Związane jest to z migracją dzikiego ptactwa. Posiadamy różne akweny. Jest kontakt z drobiem hodowlanym i chowanym. To dzikie ptactwo może być transmisją złośliwego wirusa na ptactwo domowe. Dlatego musimy przestrzegać zasad bioasekuracji, o których wiedzą wszyscy hodowcy – powiedział Wacław Bortnik.
Afrykański pomór świń to choroba zakaźna, której wirus również może spowodować gigantyczne starty finansowe w gospodarce. W tym roku nie stwierdzono ogniska ASF w Polsce.
Wacław Bortnik potwierdził, że na Opolszczyźnie jest deficyt lekarzy weterynarii: - W Powiatowych Inspektoratach Weterynarii kadra się postarzała. Po ukończeniu studiów młodzież nie garnie się do pracy w inspekcji, bo jest nisko opłacana. Wolą zakładać własne firmy, gabinety. Skupiają się na zwierzętach towarzyszących takich jak pieski i kotki. Jest to bardzo poważny problem. Weterynaria musi być dofinasowana, bo to jest bezpieczeństwo żywności i dbanie o konsumentów.