Strona rządowa uzasadnia, że owe 15 proc. odpowiada "efektywnej stopie opodatkowania emerytur wypłacanych z ZUS-u". Czyli tyle, co i tak z emerytur zostałoby odebrane w podatkach.
Alternatywna możliwość zakłada przekazanie pieniędzy na podstawowe konto w ZUS, to jednak skutkuje utratą prawa do ich dziedziczenia.
W debacie "Pracodawcy - związkowcy. Wspólna sprawa" Grzegorz Adamczyk z NSZZ Solidarność przypomniał, że: - Demontaż systemu emerytalnego rozpoczął Donald Tusk i Władysław Kosiniak-Kamysz. Zrobili zamach na nasze środki. Wmówili Polakom, żę to środki publiczne i ukradli 150-160 mld złotych - stwierdził. Pochwalił jednocześnie posunięcie obecnego rządu, który daje wybór, czy zgromadzone na OFE pieniądze przekazać do IKE czy do ZUS.
Jerzy Szteliga z OPZZ uważa, że jedynym zabezpieczeniem i gwarantem emerytury jest państwo. - Nie cieszyłbym się, że pieniądze na IKE będą dziedziczne, bo otwierając moje konto IKE widzę, że wciąż jestem "pod kreską" czyli mniej mam, niż tam włożyłem - mówił.
Grzegorz Kuliś z BCC przypomniał, że mówimy o kwocie 149,0 mld zł, bo tyle jest obecnie w OFE. - Przewidywania rządowe są takie, że 50% zainteresowanych złoży deklaracje przeniesienia pieniędzy do ZUS. Budżet państwa dostanie dodatkowy zastrzyk pieniędzy w sumie 11,1 mld zł - wyliczał.