- Na pewno nie jest to konstruktywne i merytoryczne posunięcie – powiedział Fabian Pszon (Solidarna Polska). Jego zdaniem próba odwołania ministra sprawiedliwości zaraz po wyborach prezydenckich to próba natychmiastowego ataku ze strony pozycji, odbicia się po przegranych wyborach.
- Prawem opozycji jest patrzenie władzy na ręce - zastrzegł Tomasz Wiciak (Polskie Stronnictwo Ludowe). Przypomniał, że PiS za rządów PO-PSL także składał vota nieufności wobec różnych ministrów. Wiadomo, że Prawica ma większość w sejmie i obroni swoich ministrów, ale powinna też wyjaśnić wszelkie niewiadome.
- Votum nieufności nie jest tylko dlatego, że my nie wiemy wielu rzeczy – podkreślił Amadeusz Hoffman (Lewica). I zarzucił rządzącym wykorzystywanie policji i prokuratury do celów politycznych, brak wyjaśnienia afery związanej z respiratorami, brak transparentności w wydawaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości itp.
- Politycy Prawa i Sprawiedliwości pokazują, że nie szanują wyborców – zastrzegł Jarosław Draguć (Młodzi Demokraci). Jako przykład podał między innymi zapowiedzi repolonizacji mediów, brak wyjaśnienia afer. Dlatego opozycja – z braku informacji o tych sprawach – złożyła vota nieufności.
- To wszystko prawda, brzmi mocno i dobrze się sprzedaje w obecnej polityce - stwierdził Mariusz Janczuk (Korwin – Konfederacja). - Ale przypominam panom, że wszystkie ugrupowania, jakie reprezentujecie, już rządziły. W polskiej polityce nie ma merytoryki.