- Jakie kwalifikacje ma pan Kawecki, aby oceniać pod względem formalno-prawnym działania prokuratury, skąd on wie, co jest przedmiotem działań prokuratury, jest informacja, że złożono na mnie do prokuratury kolejne doniesienie, chcę to wyraźnie zdementować - podkreślał gość Porannej Rozmowy.
- Panie Kawecki, spotkamy się w sądzie w tej sprawie - zapowiedział Ireneusz Jaki i wyjaśnił, że sprzęt o którym mowa w doniesieniu do prokuratury został kupiony w ramach projektu, który jeszcze trwa i być może będzie on dofinansowany. To nie jest tak, że prezes decydował, co ma być wybrane, tylko komisja przetargowa, w skład której nie wchodził prezes. Po trzecie spółka, która dała ofertę niższą została wyeliminowana na wniosek przewodniczącej dlatego, że nie wpłaciła wymaganego wadium - wyjaśniał gość Radia Opole.
Ireneusz Jaki dodał, że przetarg, o który mowa miał miejsce w roku 2017 lub 2018.
- Poddaję się wyrokom sądu i tym, co prowadzą organy ścigania i chcę również powiedzieć, że te wszystkie kłamstwa, które są wypowiadane pod moim adresem - sąd dał temu wyraz i zakazał publikowania, które pojawiały się w przestrzeni publicznej na mój temat związany z mobbingiem tym, że dyskryminowałem te wszystkie rzeczy, dzisiaj już wiemy są nieprawdziwe i tak orzekł sąd - powiedział Ireneusz Jaki.
Rozmawialiśmy także o radzie nadzorczej spółki. Jedna z gmin, która ma udziały w WiK, Tarnów Opolski, nie ma swojego przedstawiciela w radzie. Od kilku miesięcy trwają próby włączenia przedstawiciela gminy do rady nadzorczej
- Jest to skutecznie blokowane poprzez zarząd, który zwołuje walne zgromadzenie, a kiedy miało już do niego dojść, to nie pojawił się największy udziałowiec, co spowodowało, że nie było kworum, co spowodowało, że nie został powołany przedstawiciel rady nadzorczej. Myślę, że to działanie było świadome, dzisiaj zbiera się rada nadzorcza i to temu miało służyć, aby ten przedstawiciel nie pojawił się na radzie - mówił.
Rada nadzorcza zbiera się dzisiaj i jak mówi gość Radia Opole, myśli, że będzie musiał być powołany kolejny członek zarządu.
- To jest konieczne, bo do podpisywania umów, zgodnie z KRS-em potrzebne są minimum dwa podpisy - wyjaśnił.
Jak dodał, to jest działanie celowe, żeby korzystając z tego, że prezydent Wiśniewski ma większość robić to o czym myśli, jaki ma plan.
- Pan prezydent, jak widać, cały czas ma plan wyeliminować prezesa - powiedział Ireneusz Jaki.
Odniósł się także do wypowiedzi radnych w Samorządowej Loży Radiowej, że do tej spory sprawy były zamiatane pod dywan. Powiedział, że bilans był co roku badany, wszystkie sprawy były przekazywane panu prezydentowi.
- To co pani podejrzana Agnieszka M. mówiła na sesji rady miasta odnosiła się w sprawie wynagrodzeń pracowników, to są kolejne kłamstwa. Że jedna osoba zarabiała od innej kilka tysięcy więcej, na tych samych stanowiskach, to są takie brednie, takie bzdury, niemające oparcia w faktach. Proszę pokazać dokumenty, nie znajdziecie państwo takiej sytuacji, natomiast znajdziecie sytuację taką, że koleżanka z urzędu miasta pani M. nieprzeszła okresu próbnego i została zatrudniona na czas nieokreślony - mówił Ireneusz Jaki i dodał, że i niego takich sytuacji nie było.
Pytany o możliwe podwyżki opłat za wodę i ścieki powiedział, że z tego co wie, Wody Polskie w lipcu odmówiły przyjęcia nowego wniosku taryfowego złożonego przez WiK.
- Poprzednie wnioski, które składaliśmy, w których współuczestniczyłem przechodziły bez perturbacji. Dzisiaj mówimy o tym, że wniosek taryfowy to były podwyżki na poziomie 20% podwyżki jeśli chodzi o wodę i 19% jeśli chodzi o ścieki.
Gość Radia Opole dodał, że spora część tych podwyżek jest związana ze wzrostem cen energii w związku z przetargiem na dostarczenie energii.
- Muszę sprostować, że 2mln 600 tys. ( red. o których mówi zarzut prokuratury) dotyczy okresu do lutego, a od lutego do końca tego roku będą kolejne elementy, które będą wpływały na to, że kwota się zmieni. Do końca roku ta strata będzie wynosiła prawdopodobnie 7 mln złotych.
W Internetowej części rozmowy Ireneusz Jaki podkreślił, że został wprowadzony w błąd na posiedzeniu zarządu, kiedy była mowa o odszkodowaniu od firmy, która wycofała się z dostawy prądu dla WiK.
- Była wrzutka na zarząd, to nie było tak, że ja się zgadzam, nie było podjętej uchwały w tej sprawie. Zostałem zapytany, co o tym sądzę, "powiedziałem, że jeżeli państwo tak mówicie". Zostało zaprotokołowane, że wyrażam zgodę - podkreślał.
- Nadzór nad spółką prowadzi Rada Nadzorcza. Do tej pory liczyła 5 osób i to było wystarczające, teraz liczy 9, po to, żeby mieć przewagę w osobach predysponowanych przez prezydenta Wiśniewskiego.