Kietrz jest przygraniczną gminą. Należy do Euroregionu Silesia - Stowarzyszenie Gmin Dorzecza Górnej Odry.
- Jeśli chodzi o współpracę z Czechami to mamy wyłącznie dobre doświadczenia. Od wielu lat realizujemy różnego rodzaju projekty. Dotyczą one działalności sportowej, kulturalnej, strażackiej. Spotykamy się i lubimy się. Nie ma problemów z finansowaniem projektów. Kwoty wypłacane są w transzach. Być może jest tak, że samorządy składają tych wniosków relatywnie więcej niż stowarzyszenia. Mieszkańcy naszej gminy pracują za południową granicą. Pracownicy transgraniczni mieli ogromne problemy w czasie tego ostrego przebiegu pandemii. Na granicy występowały znaczne obostrzenia. Były problemy, aby przedostać się przez granicę i pracować w Czechach. Wówczas gminy z powiatu głubczyckiego wspólnie występowały z interwencjami, z pismami do najwyższych organów państwowych. Te prośby dostrzeżono i pracownikom transgranicznym było zdecydowanie łatwiej przekroczyć granicę niż osobom, które chciał wybrać się do Czech w innych celach. Teraz realizacja projektów jest znacznie utrudniona. Np. zmieniony został czerwcowy termin 13. Półmaratonu Kietrz – Rohov. Jego trasa miała przebiegać też przez Czechy. Półmaraton przesunięty został na 21 sierpnia, aby ta współpraca transgraniczna jednak trwała. Chcielibyśmy, aby u nas powstały ścieżki rowerowe umożliwiające przejazd m.in. do Czech - powiedziała burmistrz Kietrza Dorota Przysiężna – Bator.
Odbyło się kolejne już posiedzenia polsko-czeskiego Euroregionalnego Komitetu Sterującego Funduszu Mikroprojektów.
- Podjęto decyzje związane z dofinansowaniem kilkudziesięciu projektów złożonych przez potencjalnych beneficjentów z obu stron granicy - powiedział Radosław Roszkowski, starosta prudnicki zarazem prezes Stowarzyszenia Gmin Polskich Euroregionu Pradziad. - Tradycyjnie tych projektów złożonych przez polskich wnioskodawców jest zdecydowanie więcej niż po stronie czeskiej. Tym razem jest to 30 wniosków polskich i zaledwie 8 czeskich.
W zdecydowanej większości beneficjentami unijnych dotacji w ramach Euroregionu Pradziad są samorządy lokalne oraz podległe im jednostki. O takie wsparcie występuje niewiele organizacji pozarządowy.
- Ubolewam nad tym. Chciałbym w znaczącym stopniu zaktywizować organizacje pozarządowe, które mogłyby sięgać po pieniądze za pośrednictwem euroregionu. Jest kilka czynników, które to utrudniają. Jest to zdecydowanie słabsza wydolność organizacyjna pracujących w nich społeczników i wolontariuszy. Problemem jest ich słabość finansowa. Sięganie po te unijne wsparcie związane jest najpierw z finansowaniem przedsięwzięcia z własnych pieniędzy. Często 100 tysięcy złotych to dla organizacji pozarządowych duże pieniądze. Później jest okres oczekiwania na rozliczenie projektu. Bywa, że jest to wiele miesięcy, czasem ponad rok. Brak pewności daty zwrotu pieniędzy i możliwości spłaty zaciągniętych na te projekty zobowiązań zniechęca różne stowarzyszenia do sięgania po unijne fundusze. Tutaj dobrym rozwiązaniem jest fundusz pożyczkowy, który uruchamia opolski urząd marszałkowski. Instytucją zarządzającą programem unijnego wsparcia jest czeskie ministerstwo rozwoju. Niestety dostrzegam, że kolejne fundusze, programy, które pojawiają się na pograniczu polsko-czeskim nie idą w kierunku upraszczania procedur. Chodzi np. o rozliczanie projektów realizowanych przez wnioskodawców. Te niewielkie w skali UE pieniądze powinno się rozliczać szybciej i znacznie prościej – mówił Radosław Roszkowski.
Według tegorocznego sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej najbardziej lubianym przez Polaków narodem są Czesi. Sympatię do nich deklaruje 63 procent respondentów. Jest to tendencja rosnąca. W badaniach sympatii Czechów do obcokrajowców Polacy są na 16 miejscu. Skąd bierze się ta asymetria?
- Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Czesi są małym narodem. Nie zawsze bliższe poznanie charakteryzuje się wzrostem sympatii. Wciąż jest to niechlubne dziedzictwo inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 roku. Uczestniczyło w tym Ludowe Wojsko Polskie. To gdzieś tkwi jak zadra, jak cierń w świadomości Czechów. Powoli przechodzi to w mrok historii, ale wciąż żyją pokolenia, które to pamiętają. Jest to jeden z ważniejszych czynników zmniejszających sympatię do Polaków. Czesi też uważają się za naród na wyższym poziomie cywilizacyjnym – skomentował sondaże prudnicki starosta.