O obawach przed zimą mówią mieszkańcy Wronowa w gminie Lewin Brzeski. To już czwarty tydzień porządkowania domów i podwórek po przejściu wielkiej wody z Nysy Kłodzkiej.
Przez kilka dni wieś była niemal całkowicie odcięta od świata. Na miejscu pracowali strażacy oraz żołnierze. Wojsko jest zresztą we Wronowie przez cały czas, co bardzo doceniają mieszkańcy.
Z kolei Artur Kotara, burmistrz Lewina Brzeskiego, ustanowił koordynatorów, którzy są we wsi niemal cały czas i mają kontakt ze społecznością lokalną.
- Tam również prace oczyszczające zostały już w części wykonane. Grupa mieszkańców zdecydowała się na remonty, więc oni odtwarzają swoje posesje i domy. Niektóre budynki są natomiast bardzo mocno zawilgocone i częściowo popękane, więc przynajmniej w dwóch przypadkach wiemy, że one nie będą nadawać się do odtworzenia. Trzeba będzie znaleźć inne rozwiązanie dla tych właścicieli.
Zapytaliśmy mieszkańców Wronowa o postępy w porządkowaniu domów i podwórek.
- Teraz jesteśmy na końcu porządkowania. U mnie było 135 centymetrów wody w mieszkaniu - poniżej pierwszego piętra wszystko jest do wyrzucenia, czyli AGD, meble, do tego kucie posadzek i tynków. Do dziś chodzimy w brudnych ciuchach, bo nie ma pralki. To samo z jedzeniem - tylko na bieżąco po 100 gramów szynki, bo lodówki również nie ma.
- Pomału prace idą do przodu, bo przyjaciele pomagają nam też. Wiadomo, że już wszyscy jesteśmy zmęczeni całą sytuacją. Nie ma złudzeń, czeka nas ciężka zima.
- Dopiero latem trzeba będzie remontować to wszystko, ale na pewno będziemy potrzebować jakiejś pomocy. We wsi jest wiele osób starszych i schorowanych, więc one na pewno nie dadzą sobie rady same.
Dodajmy, we Wronowie mieszka około 150 osób.