O jeźdźcu bez głowy
Dawno, dawno temu, z Miśni przybył w okolice Głuchołaz rycerz Henryk Schoff. Na
zboczu Kopy Biskupiej zajął opuszczony zamek Leuchtenstein i uczynił z tego Burgu
gniazdo raubritterów, czyli herbowych rzezimieszków. Dzięki doskonałemu położeniu strażnicy, mógł grabić kupców, jadących z Opola do Pragi bądź Wiednia. Miejscowa ludność również drżała, o zawartość sakiewek, bo złoczyńcy nie gardzili nawet spiłowanym, srebrnym groszem. Powiadano, że zdarzyło się, iż napadnięci w gospodzie podróżni, którzy nie chcieli majątku rabusiom oddać, zostali spaleni żywcem, wraz z całą karczmą.
Co było dalej? Posłuchaj!
zboczu Kopy Biskupiej zajął opuszczony zamek Leuchtenstein i uczynił z tego Burgu
gniazdo raubritterów, czyli herbowych rzezimieszków. Dzięki doskonałemu położeniu strażnicy, mógł grabić kupców, jadących z Opola do Pragi bądź Wiednia. Miejscowa ludność również drżała, o zawartość sakiewek, bo złoczyńcy nie gardzili nawet spiłowanym, srebrnym groszem. Powiadano, że zdarzyło się, iż napadnięci w gospodzie podróżni, którzy nie chcieli majątku rabusiom oddać, zostali spaleni żywcem, wraz z całą karczmą.
Co było dalej? Posłuchaj!