Obrady zakończyły się po dwóch miesiącach - 5 kwietnia 1989 roku. Moment ten był symbolicznym początkiem transformacji systemowej w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. Układ między władzami PRL a częścią opozycji do dziś wzbudza wiele dyskusji.
Wynikiem rozmów przy Okrągłym Stole było między innymi ustalenie terminu częściowo wolnych wyborów do Sejmu, tzw. wyborów kontraktowych. Rządzącej "koalicji", obejmującej PZPR i jej satelitów, zagwarantowano w tych wyborach obsadę co najmniej 299 (65 procent) miejsc w Sejmie. Pozostałe mandaty w liczbie 161 (35 procent) zostały przeznaczone dla opozycji. Senat był wybierany w sposób demokratyczny, bez wcześniejszych ustaleń co do podziału mandatów. Uzgodniono też legalizację "Solidarności", wprowadzenie pluralizmu politycznego, wolności słowa oraz niezawisłości sądów.
Idea zorganizowania Okrągłego Stołu zrodziła się 31 sierpnia 1988 roku, podczas spotkania ministra spraw wewnętrznych generała Czesława Kiszczaka z przewodniczącym Komisji Krajowej, nielegalnej wówczas "Solidarności" Lechem Wałęsą w willi Zawrat w Warszawie. Władze komunistyczne szukały porozumienia z opozycją, w sytuacji narastającej fali strajków i protestów społecznych.
Celem Okrągłego Stołu było wypracowanie możliwych do przyjęcia przez obie strony zasad demokratyzacji ustroju społecznego oraz naprawy systemu gospodarczego w Polsce. Dla opozycji najważniejsza była legalizacja NSZZ "Solidarność". Przedstawiciele strony partyjno-rządowej przekonywali, że w Polsce niezbędne jest przeprowadzenie zmian, jednak przy zachowaniu ustroju socjalistycznego.
Część opozycji już 34 lata temu kontestowała Okrągły Stół, podkreślając "kontraktowy charakter" jego postanowień. Do dziś Polacy są podzieleni w ocenie przyjętych wtedy rozwiązań. Zwolennicy uważają, że w tamtym czasie nie było innego rozwiązania jak kompromis z rządzącymi. Przeciwnicy podkreślają natomiast, że ustępstwa, na które zgodziła się solidarnościowa opozycja w stosunku do komunistów, były zbyt daleko posunięte. W efekcie przyniosły: brak rozliczeń, niechęć do lustracji i dekomunizacji oraz akceptację funkcjonowania środowisk postkomunistycznych w polskiej polityce i gospodarce. Krytycy zwracają też uwagę na zbyt drastyczne dla społeczeństwa skutki reform Leszka Balcerowicza, wicepremiera i ministra finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.