Po raz pierwszy „Katolik” ukazał się w roku 1868 w Chełmnie na Pomorzu, a jego wydawcą był Józef Chociszewski, który stawiał sobie za cel oświatę polskiej ludności zaboru pruskiego.
Z powodów finansowych po wydaniu ośmiu numerów wydawca sprzedał pismo Karolowi Miarce. Ten polski dziennikarz właśnie w początkach roku 1869 odszedł z redakcji „Zwiastuna Górnośląskiego” i właśnie zastanawiał się czym się dalej zajmować, gdy nadarzyła się okazja kupna „Katolika”.
Ta decyzja okazała się trafioną, bo ukazujący się w Chorzowie trzy razy w miesiącu magazyn szybko osiągnął wysoki jak na owe czasy nakład 8000 egzemplarzy. Było to więcej niż osiągał największy regionalny organ niemieckiej partii Centrum "Schlesische Volkszeitung", który drukowano tylko w nakładzie 5000 egzemplarzy.
Jako Największe czasopismo na Śląsku stał się celem ataków pism konkurencyjnych, wśród których nie zabrakło także czasopism polskich ze „Zwiastunem Górnośląskim” na czele.
Obok stałych rubryk zatytułowanych „Wiadomości polityczne”, czy „Z dziejów Górnego Śląska” w „Katoliku” ukazywały się także powieści w odcinkach autorstwa Karola Miarki.
Zaangażowanie w sprawy polskie ścignęło na redakcję szereg represji ze strony pruskich władz.
List otwarty Karola Miarki do Bismarcka, w którym bronił on praw ludności nie umiejącej mówić po niemiecku, ściągnął na redakcję lawinę procesów – w ciągu dwóch lat wytoczono ich Karolowi Miarce 28. Ich skutkiem było znaczne obciążenie finansowe redakcji. Władze rejencji opolskiej postanowiły podjąć walkę z wpływem jaki „Katolik” wywierał na ludność.
Drukowano więc niemieckie darmowe gazety, które rozdawano w dużych zakładach pracy, skonfiskowano całe 49 wydanie „Katolika”, a w roku 1872 skazano Karola Miarkę na dwa lata więzienia. W tym czasie pismem kierował ksiądz. Franciszek Przyniczyński.
Wszystko to tylko zwiększyło popularność czasopisma na Śląsku. Ostatecznie pismo przestało się ukazywać po aresztowaniach kolejnych redaktorów oraz odsunięciem się od niego duchowieństwa obawiającego się zbytniej lewicowości pisma.
