Po dwóch latach przerwy i bardzo intensywnej trasie koncertowej, będąca u szczytu popularności grupa dostarczyła fanom album odważny i niebanalny. Trzy strony wypełniają solowe kompozycje poszczególnych członków zespołu, a wśród bez wątpienia koncert fortepianowy Emersona należy do najmniej rockowych kompozycji w ich historii (będąc w gruncie rzeczy kompozycją z gatunku muzyki "poważnej", chociaż i Palmer w dwóch utworach sięga po klasycznych kompozytorów) i w gruncie rzeczy ballady które skomponował Greg Lake wspólnie ze znanym z King Crimson Peterem Sindfieldem są bliskie dokonaniom tria. Natomiast prawdziwa uczta dla miłośników oryginalnego brzmienia grupy następuje dopiero na stronie czwartej, gdzie mamy dwie rozbudowane i progresywne kompozycje, absolutne perły w ich dorobku.