Wciąż nie rozpoczęły się prace remontowe na nyskim rynku, mimo, że według wcześniejszych zapowiedzi, robotnicy mieli pojawić się na nim jeszcze w poprzednim miesiącu.
Według harmonogramu przedstawionego 11 czerwca, II etap przebudowy głównego miejskiego placu miał ruszyć w ciągu 2 tygodni. Magistrat tłumaczy opóźnienia wolniejszym obiegiem dokumentów, spowodowanym pandemią koronawirusa. Jak jednak uspokaja burmistrz Kordian Kolbiarz, sytuacja nie powinna być dla mieszkańców powodem do niepokoju.
- No niestety, czas pandemii wydłuża procedury, uzgodnienia, uaktualnienia pewnych zgód. To wszystko trwa, natomiast wykonawca już przejął plac budowy, już ruszyła rada budowy, czyli ten organ formalny, który nadzoruje przebieg budowy. To jest kwestia, myślę, najbliższych kilku dni, tygodni, maksymalnie dwóch. Taką informację otrzymałem - tłumaczy.
Późniejsze wejście ekipy na plac budowy nie powinno jednak wpłynąć na czas prowadzenia robót, który określono na 15 miesięcy. Większe obawy pod tym względem budzą z kolei możliwe znaleziska archeologiczne.
- Wykonawca, jak cały czas podkreśla, jest w stanie terminu dotrzymać. Nie wiadomo jednak, co się stanie jak wkopią się w ziemię, bo tu zawsze jest trochę niespodzianek. To jest śródmieście Nysy, miasta zabytkowego, z 800-letnią historią, więc niespodzianek nie sposób wykluczyć - dodaje burmistrz.
Przypomnijmy, że w ramach II etapu przebudowy rynku zmienić ma się jego wschodnia i północna część. Projekt zakłada przede wszystkim poprawę estetyki, ale też zwiększenie bezpieczeństwa pieszych poprzez ograniczenie ruchu samochodowego. Ponadto, rynek po przebudowie ma być miejscem organizacji większej niż dotąd liczby wydarzeń plenerowych. Koszt inwestycji to prawie 10,5 miliona złotych, a pieniądze na ten cel pochodzą z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg oraz Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych.