To było niesamowite widowisko. Rzeszowianie i nysianie zafundowali nam długi pojedynek, o którego losach zadecydował dopiero tie-break.
Stal ładne rozpoczęła. Dwa wybloki i skuteczne ataki Filipa i Lemańskiego, do tego as serwisowy Komendy, pojedynczy blok Bartmana i zrobiło się 4-0 dl Nysy. Publiczność oszalała, a przewaga utrzymywała się nadal. Przy stanie 8-3 trener Resovii był zmuszony wziąć czas. Pomogło. Rzeszowianie odrobili kilka oczek i było 11-11. Wówczas to trener Andrzej Stelmach nacisnął charakterystyczny przycisk z białym światełkiem. Zbigniew Bartman poprawił atak i zatoczyliśmy koło. Spotkanie się wyrównało, a Nicolas Szerszeń asem serwisowym dał po raz pierwszy prowadzenie przyjezdnym. Potem walka punkt za punkt. Od stanu 16 -16 Resovia odskoczyła na 3 oczka. Przewagę utrzymała do końca. Kończąc ten set do 22. Po mocnym, ale niecelnym serwie Filipa.
W drugim secie obie ekipy szły "łeb w łeb". Od stanu 7-7 nysianie odskoczyli na 4 oczka. A Bartłomiej Lemański, który wyczyniał cuda w pierwszym secie, to samo robił w tej częsci meczu. Środek był jego. Nysie trafił się jednak przestuj i przy stanie 15-14 trener Stelmach pokazał charakterystyczne "T". Michał Filip skutecznym atakiem sprowadził drużynę na właściwe tory, dorzucił jeszcze dwa asy serwisowe, potem kilka ataków i zrobiło się 22-17. Trener gości wziął czas, ale na Lemańskiego nie było mocy. Stanął jak mur chiński i zablokował atak rzeszowian, zdobywając 23 punkt. Michał Filip dał piłkę setową znajdując dziurę w potrójnym bloku, a seta zakończył kto? - Bartłomiej Lemański.
Stal dobrze rozpoczęła trzecią partię. Od początku prowadziła trzema punktami, ale potem Łapszyńskiego trzy razy złapano na bloku i zrobił się remis. Cuda jednak wyczyniał Michał Filip w ataku i Kamil Dembiec na pozycji libero, który przejmował piłki nie do złapania, a jak trzeba było to nawet rozgrywał. Do stanu 21-21 doprowadził Michał Filip, który oszukał potrójny blok. Kolejne bloki zaliczyli Łapszyński i Mbaye, a Komenda zakończył seta blokiem i zaczął tańczyć na parkiecie.
Czwarty set był pod dyktando gości, którzy prowadzili niemal od samego początku i kontrolowali te odsłonę kończąc ją do 18.
O podziale punktów musiał zdecydować tie-break. Początek punkt za punkt. Na 5-4 Nysa odskoczyła po asie Filipa, potem blok Stali i zrobiło się 6-4. Filip nie trafił kolejnego serwu, ale nadrobił atakiem. Na zmianę stron Stal wyszła z jednopunktowym prowadzeniem. Ale straciła go. Rzeszowianie wyszli na prowadzenie 13-11. Wówczas to sędzia zagwizdał błąd w ustawieniu Stali i Resovia miała piłkę meczową. Wykorzystali drugą.
Stal Nysa - Asseco Resovia Rzeszów 2-3